Przeczytaj notatkę pod rozdziałem !!
Do domu wróciliśmy po dwóch godzinach. W między czasie byliśmy na spacerze, gdzie napadły nas fanki. Weszliśmy do środka gdzie zastaliśmy wszystkich naszych przyjaciół. Stanęliśmy w progu salonu. Spojrzałam na Zayna, który uśmiechnął się do mnie ciepło. Westchnęłam na co wszyscy spojrzeli w naszą stronę.
- Kuchnia posprzątana? zapytałam. Matko, Kuchnia Posprzątana? Serio? - przybiłam sobie mentalnego face palma.
- Czysta aż lśni - powiedział Liam. Uśmiechnęłam się do niego, odwzajemnił mój gest.
- Wszystko w porządku.. ? - zapytała Dan.
- Jesteś jakaś blada.. - wtrąciła El.
- Po co chciałaś żebyśmy wszyscy tu przyszli? Jeśli chodzi o mnie to mam problem z dłuższymi spacerami - odezwała się ciężarna Amy.
- Musimy wam coś powiedzieć. - powiedział Malik.
- To ważne....
- Nie trzymajcie nas dłużej w niepewności - rzekła Maggie. Spojrzałam na Mulata, który mocniej ścisną moją dłoń, próbując dodać mi otuchy. Ta sam sobie im powiedz - za ironizowałam w myślach.
- Także, więc niedługo na świat przyjdzie mały Malik. - powiedziałam wolno i spokojnie. Jakby trochę obawiając się ich reakcji. Ich miny nic nie mówiły.
- Nic nie powiecie? - zapytał chłopak i spojrzał na mnie.
- Czyli moje plany na odbicie cię Malikowi poszły w łeb. - powiedział Hazza, na co wszyscy się zaśmialiśmy.
- Przykro mi Zazza. - powiedziałam wycierając wyimaginowaną łzę.
- Czekaj, czekaj, czekaj.... Jak to jest możliwe, że moja żona jest w ciąży a ja o tym nie wiem. - podszedł do mnie Niall i objął ramieniem. Zaśmiałam się i dałam mu buziaka w policzek.
- Niestety stary, woli mnie. - zaśmiał się Mulat.
- Od kiedy wiecie? - zapytała El podchodząc do nas.
- Od 9 tygodnia ciąży. - odparł mój narzeczony.
- Osz ty ! - krzyknęła Mag i trzepnęła mnie w ramię. - Żeby nic nam nie powiedzieć.
- Po pierwsze kochana to nie bij mnie, tylko jak coś to Zayna, bo ja mimo, że w ciąży jestem mogę ci oddać. - zagroziłam jej.
- To kiedy ślub? - zapytał Lou.
- Boże, to, że jestem w ciąży nie znaczy, że zaraz za niego wyjdę. - mruknęłam
- Przyjęłam jego oświadczyny. - zmarszczył brwi Olly.
- No, a co miałam inne wyjście? W szoku byłam to przyjęłam. - powiedziałam a mina Malika była powalająca. Podeszłam do niego i objęłam od tyłu. - Przecież wiesz, że cię kocham. - szepnęłam mu do ucha przegryzając jego płatek. Spojrzałam na jego twarz, na której gościł szeroki uśmiech.
- Patrz, podeszła, coś powiedziała, a temu od razu morda się cieszy - zauważył Rick.
- Trzeba mieć w sobie to coś. - zaśmiałam się.
Posiedzieliśmy razem do wieczora, kiedy to poszłam przygotowywać się na kolację z rodzicami. Wzięłam prysznic, ubrałam czarną sukienkę, która zasłaniała mój brzuszek. Do tego wzięłam buty na lekkim obcasie. Zrobiłam delikatny makijaż, a włosy pozostawiłam rozpuszczone. Stanęłam przed lustrem i przyglądnęłam się sobie. Czasem zastanawiam się co takiego Zayn we mnie widział i wciąż widzi. Przeciętna twarz, figura także. Sama nie wiem. Z rozmyśleń wyrwał mnie Malik, który stanął za mną. Uśmiechnęłam się lekko i przyglądałam się naszemu obiciu, razem prezentowaliśmy się nienagannie. Położyłam dłonie na brzuchu, a Mulat objął mnie w pasie kładąc głowę na moim ramieniu , a dłonie na moich.
- Denerwujesz się? - szepnął obok mojego ucha.
- Troszeczkę, boję się jak zareaguje tata. - powiedziałam cicho.
- Będzie dobrze, zawsze masz jeszcze mnie. Razem damy radę. - cmoknął mnie w zagłębieniu za uchem wywołując dreszcze na moim ciele. - Musimy już iść, nie możemy się przecież spóźnić.
Zeszliśmy na dół, ubrałam płaszcz, komin i czapkę. Wzięłam torebkę i wyszliśmy. Po 20 minutowej podróży byliśmy na miejscu. Weszliśmy do środka i podążyliśmy do stolika przy którym siedzieli już moi rodzice. Przywitaliśmy się i usiedliśmy. Zamówiliśmy jedzenie i wino, którego oczywiście nie mogłam pić, lecz nie chciałam żeby dowiedzieli się widząc to dlatego ścisnęłam delikatnie dłoń Zayna, który cały czas gładził mnie po udzie dodając otuchy.
- Chcieliśmy z wami porozmawiać. - uśmiechnęłam się.
- O co chodzi? Coś się stało? - zapytała Victoria spod zmarszczonych brwi.
- Nie, to znaczy nic strasznego. - wytłumaczyłam. - Jestem w ciąży.
Patrzyłam na ich zdezorientowane miny i czekałam na jakąkolwiek reakcję. Pierwsza oprzytomniała Vic i podeszła do nas gratulując i obiecując pomoc. Spojrzałam na tatę, który wstał od stołu.
- Przepraszam na chwilę. - ruszył w kierunku wyjścia na taras. W oczach stanęły mi łzy.
- Spokojnie skarbie, daj mu to przetrawić. Nie każdego dnia dowiadujesz się, że twoja jedyna córka jest w ciąży. - pocieszyła mnie kobieta. Nic nie mówiąc wstała od stolika i podążyłam za nim, wiedziałam, że tę rozmowę musimy odbyć. To była sprawa tylko między nim a mną. Zabrałam swój płaszcz i zarzuciłam go na ramiona. Wyszłam przed lokal i szukałam go wzrokiem. Stał przy barierce i patrzył na panoramę Londynu, która o tej porze roku była przepiękna. Podeszłam do niego i stanęłam obok, tak jak on podziwiając widoki. Chciałam już coś powiedzieć lecz wyprzedził mnie.
- Cieszę się, mimo wszystko cieszę się. Wiem, że Zayn to odpowiedni chłopak dla ciebie. Jeśli mam cię widzieć taką szczęśliwą już zawsze będę cię popierał, tylko dla mnie to wszystko jest nowe. Dopiero tutaj w Londynie udało nam się odbudować nasze relacje.
- I są lepsze niż kiedykolwiek indziej. Dziękuję ci za wszystko, za to jaki byłeś, jesteś i będziesz. Gdyby nie to wszystko dzisiaj nie byłam bym taka, zapewne nie robiłabym tego co kocham i nie była z mężczyzną który mnie uszczęśliwia. - przytuliłam się do niego i cieszyłam, że akceptuje moje decyzje.
~*~
Poznałam rodzinę Zayna i powiem szczerze, że bardzo ciepło mnie przyjęli. Pani Malik mało nie popłakała się ze szczęścia kiedy dowiedziała się o tym, że będzie miała wnuka. Jego siostry są kochane, szybko znalazłyśmy wspólny język.Postanowiliśmy kupić mały dom jednorodzinny na obrzeżach miasta. Długo szukaliśmy właściwej oferty, nie chodziło wcale o koszt, tylko jaki będzie. Wreszcie znaleźliśmy odpowiedni. Strasznie mi się podobają domy z pięknego kamienia. Miał duży ogród, w którym znajdywała się altanka, do której prowadziła dróżka wyłożona z kamienia. Z drugiej strony była huśtawka stojąca pod drzewem. W środku było jak w raju. Duży salon, który strasznie podobał mi się. Od niego na prawo znajdywała się jadalnia z widokiem na ogród. Po lewej była kuchnia z wyspą. Już na samym wejściu robiło wrażenie. Na górze znajdywały się sypialnie. Pierwsza po lewej była bardzo urocza, wykonana w delikatnych kolorach, z drewnianym łóżkiem i szafą obok niego. Po prostu była urocza. Na przeciwko znajdywała się łazienka, która z jednej strony miała wannę i prysznic, a z drugiej było lustro i umywalka. Wszystko było utrzymane w szarawych odcieniach. Następne drzwi prowadziły do pokoju dziecinnego, który utrzymany bł w neutralnych kolorach gdyż nie wiedzieliśmy kim będzie nasze maleństwo. Następnie był pokój jak my go nazywaliśmy filmowy, gdyż tak go zaaranżowano, że doskonale się do tego nadawał. Miał nawet minibarek. Na przeciwko był kolejny pokój, który doskonale mógł robić za gościnny a jednocześnie rozchodziły się z niego piękne widoki. Na poddaszu znajdowała się nasza sypialnia, której sufit był z drewna, prześlicznie utrzymana była w delikatnych kolorach, nie była olbrzymia tylko niewielka, idealna. Znajdywały się w niej dwie pary drzwi. Jedne prowadziły do łazienki, a drugie do garderoby. Była wielka, ale dla nas to lepiej, zważywszy na to ile mamy ubrań. Na dole było zejście do piwnicy, jednak my przerobiliśmy to miejsce. Nasz dom był przykładem nowoczesności połączonej ze starym stylem. Mimo wszystko, komponowało się razem. Cieszyłam się, że wszystko zaczęło się układać.
------------------------------------------------------------------------------------------
Przepraszam was, że tak długo nie dodawałam, ale nie miałam zupełnie czasu. A więc chcę wam powiedzieć, że jest to ostatni rozdział przed Epilogiem. Hmm... sama nie mogę wierzyć, że to wszystko się już kończy. Nie ważne.
Mam małą prośbę... Niech każda z was która przeczyta ten rozdział zostawiła komentarz, po prostu chciałabym wiedzieć ile z was czyta to co tutaj piszę. Pozdrawiam : ***