Otworzyłam oczy, gdyż czułam czyjś wzrok na sobie. Zamrugałam kilka razy i zobaczyłam Zayna z uśmiechem na twarzy.
- Dzień dobry kochanie, jak się spało? - zapytał.
- Dobrze, ale krótko. - zaśmiałam się.
- To nie moja wina.- zarzekał się śmiejąc.
- Jasne, moja oczywiście.
- Czy ja wiem, w małym stopniu to moja też.- zaczęłam się śmiać.
- Dobra, lecę pod prysznic. - założyłam Malikową koszulkę i poszłam pod prysznic. Mimo, że jestem u nich to połowa mojej szafy jest w jego. Dokładnie umyłam się i ubrałam. Związałam włosy i zrobiłam lekki makijaż. Wyszłam z łazienki i zeszłam na dół. W kuchni siedzieli Lou, Harry i Zayn.
- Hejka - powiedziałam i zajrzałam do lodówki. Normalnie jak u siebie.
- Cześć - któryś odpowiedział.
- A wy co takie miny? - wyglądali jakby przez pół mocy nie spali.
- Nie nic, tylko przez pół nocy zasnąć nie mogłem. - powiedział z "wyrzutem" Lou.
- Aaaa... więc oto chodzi? Wiecie ja wam nie broniłam spać. - zaśmiałam się.
- Jasne, nic tylko było słychać "Zayn... och... Zayn"- powiedział, a ja zaczęłam się śmiać.
- Przynajmniej fajnie było. - powiedział mój chłopak.
- Dokładnie.- cmoknęłam go w policzek. Zeszli wszyscy na dół.
- To co robimy dzisiaj? - zapytał Niall.
- Może.... pójdziemy do klubu? - zaproponował Loczek.
- Może być, ale to na wieczór, a teraz?
- Nie wiem jak wy, ale ja odpadam i na jedno i na drugie. - powiedziałam.
- Czemu? - spojrzał na mnie Liam.
- Muszę pomóc Victorii w przygotowaniach do ślubu, razem z Mag i Amy pomagamy wybrać suknię. Później sala i inne pierdoły, więc przez najbliższe kilka dni nie mam czasu. - wzruszyłam ramionami.
- Okey.
- Muszę już lecieć. Do zobaczenia. - pocałowałam przelotnie chłopaka i opuściłam ich dom. Wsiadłam do samochodu i ruszyłam w kierunku domu.
- Cześć. - powiedziałam wchodząc do środka.
- No cześć, już myślałam, że nie przyjdziesz.- powiedziała Victoria całując mnie w policzek.
- Nie przesadzaj, po za tym to świetnie wyglądasz, ciąża ci służy. - uśmiechnęłam się.
- Dziękuję.
- Dziewczyn jeszcze nie ma? - rozejrzałam się.
- Maggie będzie za chwilkę, a Amy od razu od lekarza jedzie do nas.
- Okey, chcesz coś do picia?
- Soku...
- Bananowy, pomarańczowy, jabłkowy czy .... o fuuu.... pomidorowy?
- NIe o fuu, tylko powiem szczerze, że jest całkiem dobry.... - zabrała mi karton z ręki.
- Mam nadzieję, że jak będę w ciąży to nie będę miała takich zachcianek.- wyszczerzyłam się.
- Zobaczymy.- zaśmiała się. - Dobra chodź do salonu i trzeba zacząć wybierać suknię.
Usiadłyśmy na wygodnej kanapie i zaczęłyśmy przeglądać katalogi ze zdjęciami.
Po kilku minutach usłyszałyśmy dzwonek do drzwi.
- Ja otworzę.- powiedziałam i udałam się do wyjścia.
- Hejka.- uśmiechnęłam się widząc przyjaciółkę.
- No Siemeczka.- zaśmiała się i ucałowała mój polik.
- Co tam ?
- A wiesz jakoś leci. - uśmiechnęła się.
- To dziwne jesteś z Niallem, a ja prawie cały czas jestem u nich i trudno jest się nam spotkać. - zaśmiałam się.
- Jakoś tak wychodzi, jak ja przyjdę to was nie ma, a jak wy przyjdziecie to nas nie ma i tak w kółko.
- Co powiesz dzisiaj na babski wieczór?
- Bardzo chętnie, mamy trochę do obgadania.
- Siadajcie i trzeba coś wybrać. - pogoniła nas Vici.
- Okey. - odpowiedziałyśmy i usiadłyśmy biorąc katalogi do ręki.
- Może ta ? - zapytałam pokazując suknię.
- NIe, jest ładna, ale potrzebuję taką, która będzie do mnie przemawiać. - powiedziała/
- Taka, która będzie do mnie przemawiać. - powtórzyłam za nią, za co oberwałam poduszką.
- A ta? Popatrz kryje brzuszek ciążowy i jest bardzo ładna.
- Właściwie to... nie jest taka zła.
- I mamy już suknię. Teraz tylko kwiaty. - powiedziałam radośnie. Dzwonek do drzwi.
- NIe ja. - powiedziałyśmy z równo z Victorią i zaśmiałyśmy się.
- Wredoty.- mruknęła Mag i poszła otworzyć. - Hej.
- Hejka. - usłyszałyśmy głos blondynki.
- Cześć blondyno. - zaśmiałam się.
- Cześć, dzień dobry. - powiedziała.
- Chodź siadaj z nami. - poklepałam miejsce obok mnie. - I jak tam malec sie sprawuje?
- Dobrze, jest coraz lepiej. - wyszczerzyła się.
- Ty Maggie, może też sobie sprawimy dziecko i będziemy razem tutaj siedzieć. - zaśmiałam się.
- Oczywiście, bo mam ochotę wyglądać jak bania. - powiedziała za co została zgromiona wzrokiem. - Ale wy wyglądacie przepięknie. - uniosła ręce w geście poddania.
- Jasne. - przewróciłam oczami.
- Dobra dziewczyny czas na kwiaty. - powiedziała radośnie kobieta.
- Dobra. - usiadłyśmy i wzięłyśmy się za przeglądanie katalogów z kwiatami.
- A co powiecie na białe z niebieskim ? - zapytała Victoria.
- Nieee, mi się bardziej te podobają. - pokazała Amy.
- No mi też.
- Mi też. - zgodziłyśmy się.
- Dobra to kwiaty i suknię już mamy, a wy kiedy będziecie kupować sukienki na wesele. ? - zagadnęła kobieta.
- Nie wiem , mamy jeszcze dwa tygodnie, może pójdziemy w przyszłym, teraz to jeszcze pomożemy wam w przygotowaniach. - stwierdziłam.
-Okey, to ja idę zrobić obiad.
- A co robisz?
- A na co masz ochotę.
- A mogła by byc lasania ?- sepleniłam jak małe dziecko.
-Hahaha... tak, może być .
- Dziękuję- uśmiechnęłam się. - Dobra laski idziemy na zakupy i później tu wracamy. - zaśmiałam się.
- Okey. - ubrałyśmy buty i wyszłyśmy z domu.
- Jedziemy samochodem czy idziemy z buta?
- Z buta, wiesz spacerek dla zdrowia. - zaśmiała się Maggie.
- Spoko. - uśmiechnęłam się. - Wiecie, że te bałwany idą dzisiaj do klubu. ?- zagadnęłam w drodze.
- Taa, a tym to tylko imprezy w głowie. - zaśmiałyśmy się.
Weszłyśmy do sklepu i zaczęłyśmy robić zakupy. Wzięłyśmy jakieś owoce (bo przecież Amy jest w ciąży), chipsy, soki, żelki, ciastka i ogólnie rzecz ujmując to słodycze. Do tego oczywiście dwie butelki wina, nie zapominajmy, że tylko Am jest w ciąży. Udałyśmy się do kasy, zapłaciłyśmy i wyszłyśmy ze sklepu. Oczywiście nie odbyła się bez rozdania kilku autografów i mogłyśmy wracać do domu. Zapowiada się udany wieczór.
--------------------------------------------------------------------------
Jest kolejny rozdział, trochę krótszy ale obiecuję, że na przerwie świąteczniej nadrobię wszystko. Pozdrawiam ....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz