wtorek, 29 października 2013

Rozdział 39 .

## Oczami Nialla ##
Jesteśmy z chłopakami na próbie niedługo mamy mieć koncert w londyńskiej arenie . No cóż zbyt wesoło to nie jest . Zayn od pewnego czasu wciąż chodzi struty , jak nie upity . Całe dnie przesiaduje w swoim pokoju i z nikim nie rozmawia , oddalił się od nas i to bardzo . Z nikim nie rozmawia , prawie nic nie je , jednym słowem zachowuje się jak wrak człowieka .
Ćwiczymy piosenkę a w tym momencie dzwoni mój telefon .
- Hej mała . - to była Mag .
- Niall , posłuchaj Olka jest w szpitalu . - powiedziałam przez płacz  .
- Jak to ? Co się stało . ? - podniosłem ton , a wszyscy popatrzyli na mnie .
- Nie wiem , jej organizm jest wycieńczony .... Niall .... ona jest w śpiączce . - teraz się rozpłakała jeszcze bardziej , a po moim policzku popłynęła łza .
- Mag , kochanie gdzie teraz jesteś . ?
- W szpitalu .
- W którym ?
- Szpital św. Tomasza .
- Zaraz tam będę , proszę cię nie płacz .
- Kocham cię .
- Ja ciebie też . - powiedziałem i rozłączyłem się . Spojrzałem na chłopaków i wszyscy przyglądali mi się zmartwieni , oczywiście bez Zayna , który był jak duch .
- Co się stało . ? - zapytał Lou .
- Ola .... - Mulat jak na zawołanie poderwał się z miejsca . - ... ona jest w szpitalu .
- Co ? ... Co się stało . ? - wydukał Harry .
- Jest wycieńczona , jest bardzo słaba .
-Musimy tam jechać . - stwierdził Liam . - Zbieramy się .
Wszyscy wstaliśmy i wyszliśmy z budynku nic nikomu nie mówiąc . Skierowaliśmy się w stronę szpitala .
## Oczami Oli ##
Gdzie jestem ? Nie wiem , nie mam pojęcia widzę tylko ciemność  . W jednej chwili świat nabiera kolorów , wstaję i widzę mój dom rodzinny , to w jakim mieszkałam u babci . W pewnej chwili obok mnie pojawia się owa osoba , a razem z nią David .
- Witaj maleńka . - uśmiecha się do mnie .
- Gdzie ja jestem . ? - zapytałam ich .
- Powiedzmy , że w drodze do nieba . - uśmiechnęła się babcia .
- To nie możliwe , czy ja nie żyję . ? - zbiera mi się na płacz .
- Żyjesz , dzięki lekarzom , to oni cię utrzymują przy życiu .
- Czyli mogę tam wrócić . ? - zapytałam z nadzieją w głosie .
- Tak , ale sama musisz tę drogę znaleźć . Pamiętasz co ci mówiłem . ? - kiwnęłam głową przecząco . - Mówiłem , żebyś była dzielna , żebyś kochała , przebaczała i była szczęśliwa .
- Tak , ale to mnie za bardzo boli . - zamknęłam oczy i powstrzymywałam łzy .
- Popatrz . - wskazał na miejsce , gdzie widziałam tam siebie leżącą na łóżku szpitalnym , taka bezbronna , pozbawiona życia . - to jesteś ty , twoje teraźniejsze życie , popatrz do czego doprowadziłaś . Jesteś wycieńczona , słaba nie tylko fizycznie , ale bardziej psychicznie .
- Spójrz , on jest ciągle przy tobie . - Babcia wskazała mi Zayna . - Kochanie posłuchaj jesteś taka młoda , umiesz mi w życiu nie ma łatwo , zwłaszcza w twoim , masz całkowicie inną drogę niż wszyscy , twoja jest o wiele trudniejsza . Ten tam na górze , chce sprawdzić twoją wytrzymałość , jesteś silna , już raz się podniosłaś teraz też dasz radę  ,tylko musisz wierzyć w siłę miłości .
- Ale ja nie wiem czy to prawda . To co on powiedział , a co do tego wszystkiego , to ja po prostu boję się mu zaufać , po raz kolejny . - Kobieta westchnęła głośno . - Będę się za to smażyć w piekle .
Pokazała mi tamten moment , to jak Zaynowi podano drinka , do którego wcześniej coś wsypano , później zjawiła się ta dziewczyna , z którą mnie "zdradził " , ale nie zrobił tego , dawka narkotyku była za duża i ona go zaniosła do swojego mieszkania i po prostu rozebrała , tylko tyle . - Byłam szczęśliwa , nawet bardzo . Uśmiech sam cisnął mi się na usta .
- On mnie teraz nie będzie chciał już znać . - mruknęłam . Tym razem David westchnął .
- Wiesz co się z nim działo przez ten czas . ? - zapytał , zaprzeczyłam . - No właśnie , on także się załamał , szczerze to jeszcze nigdy nie widziałem , żeby ludzie potrzebowali tak swojej bliskości , teraz obydwoje żeby poprawie funkcjonować potrzebujecie swojej bliskości , więc do Cholery jasne schowaj tą swoją pieprzoną dumę do kieszeni i wybacz mu , widziałaś co dla ciebie zrobił , jak się starał .
- Dobra ,  już nie krzycz na mnie . A tak w ogóle to ty to co jakiś niby anioł . ? - niosłam jedną brew do góry .
- Nie , nie będę nim do póki ty nie będziesz szczęśliwa i twoja babcia mi nie pozwoli . - spojrzał na nią , na co ja się zaśmiałam .
- Czyli trochę to potrwa , wiesz ja mam charakter po niej . - zaśmiałam się .
- Boże , za jakie grzechy aż tak mnie każesz . ? - podniósł oczy w górę , na co razem z babcią się zaśmiałyśmy .
- Dziękuję wam , na prawdę za wszystko . A tak w ogóle to jak się stąd wydostanę . ?
- O tak . - pstryknął w palce i znalazłam się obok mojego ciała, wciąż siedział przy nim Zayn , nie odstępował mnie na krok , podeszłam do niego i delikatnie pogładziłam po policzku . Chłopak przestraszył się , lecz wciąż siedział nieruchomo .
- Dość tego . - skarciłam się w myślach . - Czas wracać .
Dotknęłam mojego ciała i znalazłam się znów w nim , czułam ból , ogólne osłabienie . Jednak chciałam wrócić . Przezwyciężyć ból i delikatnie otworzyć oczy .
## Oczami Zayna ##
Mój skarb ,moja ukochana , jest nieprzytomna już od 3 tygodni . Wciąż jestem obok niej , mówię do niej , wspieram ją jak tylko mogę . Chcę , żeby się obudziła tak bardzo .
- Kochanie , proszę obudź sie , nawet nie wiesz jak bardzo cię potrzebuję . Kocham cię . - pocałowałem jej dłoń , spuszczając wzrok w dół . Tyle już tu jestem i wciąż nic .
## Oczami Micka ##
Po całej awanturze jakiej jej zrobiłem ona nagle zemdlała , więc co miałem zrobić , zabrałem ją na ręce i położyłem na łóżku szybko dzwoniąc po pogotowie . Przyjechali po kilku minutach . Pojechałem z nimi po drodze informując jej rodziców i Dziewczyny .
W szpitalu czekałem zdenerwowany pod salą , gdzie jak burza wszedł pan Wasley .
- Co z nią . ? - zapytał zdenerwowany .
- Nie wiem , mi nic nie powiedzą , bo z rodziny nie jestem . - w tym momencie z sali wyszedł lekarz .
- Czy państwo są z rodziny . ? - zapytał .
- Tak , ja jestem ojcem , co z moją córką . ?
- Pana córka , miała powiem szczerze  , wiele szczęścia , gdyby stało się to jak nikogo nie byłby w domu , mogło by być za późno . Na szczęście , udało nam się zapanować nad sytuacją i teraz jest wszystko w porządku . - uśmiechnął się .
- Możemy do niej wejść . ? - zapytał .
- Tak , ale muszą państwo wiedzieć jedną rzecz , Ola ... zapadła w śpiączkę .
- Jak to w śpiączkę .  - zapytałem z niedowierzaniem .
- Przykro mi .
- Ale obudzi się . ?
- Mam być szczery . ? - kiwnęliśmy głową . - Wszystko zależy od niej samej i od Tego tam na gorze , jej organizm jest wycieńczony , widać , że mało jadła , mało spała . Jest odwodniona i bardzo ,  ale to bardzo słaba .
Załamała nas ta informacja , musimy ją wspierać , musi wiedzieć , że jesteśmy obok niej .
- NIech pan wejdzie pierwszy . - uśmiechnąłem się do niego pokrzepiająco . Ciężko westchnął .
- Dobrze  .. - wszedł do środka , widziałem przez szybę , że jest mu ciężko , nawet bardzo . W tym momencie do szpitala wpadły Amy i Maggie .
- Mick .... ! - krzyknęły .
- Co z nią . ? - pytała Am .
- Jak się czuje . ? - kontynuowała Mag .
- Dziewczyny spokojnie , mam być szczery . ? - pokiwały głową . Westchnąłem . - Nie jest za dobrze , jej organizm jest wycieńczony , co mam więcej powiedzieć , zapadła w śpiączkę , lekarze mówią  że jeżeli nie będzie chciała to się nie obudzi . - spuściłem głowę w dół i usiadłem na krzesełkach zasłaniając twarz dłońmi . - Ona z tego wyjdzie .. musimy w to wierzyć . - poklepała mnie po plecach blondynka .
- Wiem , jest silna , ale jednocześnie taka słabiutka . - powiedziałem półszeptem .
- Tak wiem . - przytuliła mnie .
## Oczami Harrego ##
Od trzech tygodni nic nam nie wychodzi , wszyscy strasznie się martwimy o Olę . Kolejna próba , kolejne pomyłki , kolejne piosenki .
- Chłopaki do cholery jasne weźcie się w garść . - krzyknął Paul , no nie ma to jak liczyć na menadżera .
- Jasne . - burknąłem pod nosem .
- To nie ma sensu , nie dajemy już rady , każdy jest myślami gdzie indziej , ten koncert będzie do bani . - pożalił się Lou .
- Dziwisz się . ? Wszyscy się martwimy o tę małą kruszynkę . - powiedział Niall .
- Małej kruszynce , która może ci ja jednym zamachem głowę odciąć . - zaśmiałem się , a chłopcy mi wtórowali .
- Nie moja wina , że jest niebezpieczna . - uśmiechnął się Irlandczyk .
- Bywa . - odwzajemniłem uśmiech . Czasem dajemy jeszcze radę .
## Oczami Oli ##
Czasem mam wrażenie , że życie jest jak jazda samochodem . Szybko , bezproblemowa , czując wiatr we włosach . Życie każdego człowieka jest drogą ku samemu sobie, próbą znalezienia drogi, zaznaczenia ścieżki. Żaden człowiek nie był nigdy w pełni samym sobą, lecz mimo to każdy ku temu dąży, jeden w mroku, inny w światłości, jak kto umie.
Cóż mam powiedzieć , wciąż tu błądzę , muszę znaleźć wyjście , lecz sama nie wiem od czego zacząć , staram się , ale nie potrafię . Wiem tylko tyle , jeśli udowodnię , że zasłużyłam na powrót , pozwolą mi wrócić . Ale gdzie do cholery jasnej jest ta droga , droga , którą mam się dostać z powrotem do mojego życia , tego na ziemi .?
------------------------------------------------------------
No to się trochę porobiło , ale zostawiam w waszych rękach ten rozdział : DD

1 komentarz:

  1. wow *__* nie spodziewałam się tego w ogóle totalnie mnie zaskoczyłaś oczywiście w pozytywny sposób ;********* czekam na kolejny rozdzialik z niecierpliwością

    OdpowiedzUsuń