wtorek, 31 grudnia 2013

Nowy Rok !

Przyjemnego szumu w głowie,
wygodnego miejsca w rowie.
Żeby pies z kulawą nogą,
Cię nie olał idąc drogą.
Dużo czadu i uroku
w nadchodzącym Nowym Roku.
Mam nadzieję, że też będziecie odwiedzać mojego bloga i czytać moje wypociny.... Kocham Was Miśki... ; ******

poniedziałek, 30 grudnia 2013

Rozdział 46.

##Hahaha.... usiłuję sprawdzić się w roli narratora ;DD##
Promienie słoneczne wdzierały się do pokoju, kierując się na twarz dziewczyny.
Leniwie otworzyła oczy i rozejrzała się dookoła. Przed oczami miała obrazy z poprzedniego dnia. Wstała i podeszła do szafy, wyciągnęła ubrania i skierowała się do łazienki. Wzięła prysznic, ubrała się, zrobiła makijaż i poczesała włosy. Zeszła na dół, gdzie było słychać rozmowy, gdy weszła wszystko ucichło i każdy przypatrywał jej się.
##Oczami Oli##
- Kontynuujcie, wiem o czym rozmawiacie... - mruknęłam. Podeszłam do Mulata i mocno się w niego wtuliłam. Odwzajemnił uścisk.
- Musimy dzisiaj jechać na komisariat, musisz złożyć zeznania.- szepnął mi do ucha, pokiwałam głową na znak, że rozumiem. - Chodź pójdziemy na spacer i na śniadanie.
- Nie jestem głodna. - mruknęłam.
- Udajmy, że tego nie słyszałem. - uśmiechnął się i pociągnął w stronę wyjścia.
Szliśmy londyńskimi ulicami, trzymając się za ręce.
- Przepraszam. - powiedziałam, chłopak stanął i spojrzał na mnie zdziwiony.
- Za co?
- Ciągle coś jest nie tak i to przeze mnie. Mam już coraz bardziej dość tego wszystkiego. Dlaczego nie mogę być szczęśliwa?- poczułam jak po moich policzkach spływają łzy.
- Hej mała... - przytulił mnie - ...wszystko jest już dobrze i będzie... musi.
 - Ja to mam chyba anioła przy sobie. - uśmiechnęłam się. Ruszyliśmy dalej, weszliśmy do jakieś restauracji na śniadanie, po wielu namowach dałam się namówić na naleśniki z owocami i bitą śmietaną.
~*~
Od kilku dni fatalnie się czuję. Na rzeczy, które wcześniej lubiłam jeść teraz mam ochotę zwymiotować. Jesteśmy już po ślubie Vici i Taty, powiem szczerze, że się aż popłakałam. Ta uroczystość była naprawdę piękna. Amy jest już generalnie "na wylocie" i czekamy na małego Mursa.
Siedzę w łazience i jak co rano przytulam kibel. Matko moja kochana, mam już dość.
- Ola, wszystko w porządku? - zapytał z troską Zayn.
- Wszystko okey, nie wchodź. - powiedziałam siadając na toalecie.
- Pamiętasz w zdrowiu i chorobie. - uśmiechnął się i przykucnął przede mną.
- Jeszcze ślubu nie wzięliśmy. - uśmiechnęłam się.
- Już niedługo mała. - zaśmiał się. - A teraz poważnie, co jest ? Może pojedziemy do lekarza ?
- Nie ma takiej potrzeby, wszystko jest okey.
- Na pewno ?
- Raczej .... - wyszczerzyłam się.
- Chodź zjemy coś i pojedziemy do lekarza, dobrze.? - popatrzył na mnie tymi swoimi pięknymi paczadłami.
- I jak tu się nie zgodzić, kiedy takie ciacho robi taką minkę? - zaśmiałam się.
- Czekam na dole. - pocałował mnie w czoła i zszedł na dół. Rozebrałam się i weszłam pod prysznic. Ciepła woda delikatnie obmywała moją skórę i dzięki temu lepiej się czułam. Wyszłam z kabiny i dokładnie wytarłam swoje ciało. Ubrałam się, zrobiłam lekki makijaż i rozpuściłam włosy. Zeszłam na dół i oparłam się o framugę w kuchni. Widok Zayna w fartuchu i czapce kucharskiej był idealny. Na mojej twarzy pojawił się uśmiech.
- No, no takiego kucharza to ja chcę mieć na zawsze. - zaśmiałam się. Podeszłam do niego i pocałowałam go.
- Taką kobietę to ja mogę mieć na zawsze. - powiedział ze wzrokiem jakby zaraz miał mnie rozebrać. Złapał mnie w talii i przyciągnął do siebie. Cmoknęłam go w nos. Chciał mnie pocałować ale się wyrwałam.
- Co serwujesz, mistrzu Malik. - zaśmiałam się na jego zwiedzoną minę.
- Omlet a'la Malik. - powiedział i z uśmiech podstawił mi talerz pod nos. Pachniało niesamowicie.
- Nie zatrułeś?
- Wybacz, nie zdążyłem. - wyszczerzył się. Ukroiłam kawałek i wzięłam do ust. Przeżułam i połknęłam z miną pokerzysty. - I co? - wpatrywał się we mnie.
- Eeee.... może być. - wzruszyłam ramionami.
- Może być? - uniósł jedną brew, spojrzałam na niego znudzona. Chciało mi się tak śmiać, ale starałam się być twarda.
- No dobra, jest niesamowite. - zaczęłam się śmiać.
- Weź mnie tak nie strasz, już myślałem, że zaraz będę Harrego wołał, żeby ci nowe śniadanie zrobił. - złapał się za serce, bo miał "zawał".
- Kochanie, mnie czasu z Lou, proszę. - zaśmiałam się. Skończyliśmy śniadanie, oczywiście nie odbyło się bez wygłupów i wzajemnego karmienia się. Po skończonym śniadaniu ubraliśmy się, był środek grudnia i pogoda nie była najlepsza. Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy w kierunku szpitala. Trochę się boję, bo nie wiem co będzie. Na miejscu byliśmy po 20 minutach. Weszliśmy razem do środka i podeszliśmy do recepcji.
- Dzień dobry.
- Dzień dobry, w czym mogę pomóc? - zapytała młoda pielęgniarka.
- Byłam umówiona do doktora Stanleya.
- Proszę o nazwisko.
- Wasley.
- Proszę, doktor już czeka. - posłałam jej serdeczny uśmiech i podążyliśmy do gabinetu.
- Wchodzisz ze mną czy chcesz zaczekać? - zapytałam przed drzwiami.
- Wchodzimy. - posłałam mu uśmiech, zapukałam i po usłyszeniu "proszę" weszliśmy do środka.
- Dzień dobry. - przywitaliśmy się.
- Dzień dobry. Co was do mnie sprowadza. ? - zapytał z uśmiechem.
- Chodzi o to, że od jakiegoś czasu nie czuję się najlepiej. Często mam poranne mdłości i na widok moich ulubionych rzeczy, które lubię jeść robi mi się niedobrze. - westchnęłam.
- Yhm... - coś notował. - A przepraszam, że pytam, ale kiedy miałaś ostatnią miesiączkę.?
Zdziwiło mnie to pytanie. Spojrzałam na Zayna, który był chyba lekko zdezorientowany.
- Jeżeli mam być szczera to nie bardzo wiem, po prostu w moim życiu dużo się wydarzyło ostatnimi czasy i nie zwracałam na to uwagi. - mężczyzna westchnął.
- Proszę, usiąść tutaj, zrobimy USG. - powiedziałam, wstałam ściągnęłam sweterek i położyłam się na kozetce. Podciągnęłam trochę bralet i zniżyłam spodnie. Lekarz posmarował to takie coś co jeździ się po brzuchu żelem i zaczął USG.
- Tak jak myślałem, chyba powinienem wam pogratulować. Jesteś w ciąży. - uśmiechnął się, a ja normalnie zaniemówiłam, spojrzałam na Malika, który miał jeszcze głupszy wyraz twarzy niż ja. Wytarłam brzuch i usiadłam na krześle. - To już 9 tydzień. Widać, że dobrze się ma. Gratuluję.
- Dziękujemy.
- Teraz musisz na siebie uważać i chciałbym jeszcze zapytać, czy chciałabyś, żebym to ja nadzorował twoją ciąże?
- Oczywiście.
- Jeszcze raz gratuluję i pamiętaj aby się nie przemęczać i dobrze odżywiać. - uścisnęliśmy sobie ręce i wyszliśmy. Otrzymałam zdjęcie i zalecenia oraz receptę na jakieś witaminy. Przez całą drogę do domu nie odzywaliśmy się. Weszliśmy do środka, zdjęłam płaszcz i poszłam napić się wody. Wróciłam do salonu i zobaczyłam Mulata jak stoi na tarasie i pali. Podeszłam do niego i przytuliłam go od tyłu. Wyrzucił papierosa i odwrócił się w moją stronę. Spojrzałam w jego oczy. Trwaliśmy przez dłuższą chwilę w tej pozie.
- Będę miał dziecko. - powiedział . - Będę miał dziecko! - krzyknął, wziął na ręce i zaczął kręcić się jak oszalały.
- Aż tyle czasu ci to zajęło, a już miałam nadzieję, że jednak jesteś mądrzejszy. - zaśmiałam się.
- Po prostu to był dla mnie szok. No ale kurde ja będę ojcem. Chodź do środka, bo się jeszcze przeziębisz.
Weszliśmy do środka i poszliśmy do jego pokoju. Położyliśmy się na łóżku i rozmawialiśmy do późnego popołudnia.
- Powiemy im? - zapytał.
- Nie, zaczekamy, może na sylwestra? Przynajmniej będą mieli powód do picia. - zaśmiałam się.
- Jak sobie życzysz kochanie. - pocałował mnie w skroń.
## Oczami Zayna ##
Zobaczyłem, że zasnęła wtulona we mnie. Jest moim największym skarbem daje mi dziecko i swoją miłość.
"I chcę dawać Ci swoje ubrania i mówić Ci że podobają mi się Twoje buty i siedzieć na schodach kiedy bierzesz prysznic i masować Ci szyję i trzymać Cię za rękę i nie obrażać się kiedy mi wyjadasz z talerza i śmiać się z twoich wariactw i oglądać głupie filmy i narzekać na programy radiowe i robić Ci zdjęcia kiedy śpisz i nic sobie nie robić kiedy podkradasz mi papierosy i pragnąć Cię wczesnym rankiem ale nie budzić Cię żebyś mogła sobie jeszcze pospać i całować Twoje plecy i głaskać Twoją skórę i mówić Ci jak bardzo kocham Twoje włosy Twoje oczy Twoje usta Twoją szyję Twoje piersi Twoje pośladki. I chcę siedzieć na schodach paląc papierosy dopóki nie wrócisz do domu i przepraszać kiedy nie mam racji i cieszyć się kiedy mi przebaczasz i oglądać Twoje fotografie i żałować że nie znam Cię od zawsze i wpadać w panikę kiedy jesteś zła i pieścić Cię w nocy i marznąć kiedy zabierasz cały koc i wpadać w zachwyt kiedy się uśmiechasz i odczuwać uczucia tak głębokie że brak słów żeby je wyrazić i zatrzymywać Cię w łóżku kiedy musisz wyjść i płakać jak dziecko kiedy w końcu sobie pójdziesz i prosić Cię o rękę mimo że odmawiasz i opowiadać Ci o sobie najgorsze rzeczy i dawać Ci to co we mnie najlepsze i odpowiadać na Twoje pytania i mówić Ci prawdę kiedy wcale tego nie chcę i zapominać kim jestem i mówić do Ciebie źle po niemiecku i jeszcze gorzej po francusku i kochać się z Tobą o trzeciej nad ranem i jakimś cudem opowiedzieć Ci chociaż trochę o nieprzeżartej, dozgonnej, przemożnej, bezwarunkowej, wszechogarniającej, rozpierającej serce, wzbogacającej umysł, ciągłej, wiecznotrwałej, miłości jaką do ciebie czuję." 

--------------------------------------------------------------------
Dzisiaj troszkę krótszy, ale ważne, że jest nie? Zapraszam do komentowania : DD
Pozdrowienia Miśki : ** 

niedziela, 29 grudnia 2013

Rozdział 45.

## Oczami Zayna##
- Mała, co się dzieje, czekam na ciebie. Odezwij się.- powiedziałem po raz kolejny nagrywając się na sekretarkę. Westchnąłem i usiadłem na ławce. Mieliśmy się spotkać w parku przy fontannie, a jej nie ma. Jakoś nie wydaje mi się żeby mnie wystawiła. Może jej się coś stało? Nieee, na pewno to nie to. Może ma jakieś ważne spotkanie i nie może odebrać.... 
Siedzę tu już jakieś 2 godziny. Genialnie, że moja własna narzeczona wystawiła mnie. Zrezygnowany usiadłem na brzegu fontanny i wpatrywałem się w dzieci bawiące się na placu zabaw, na rodziny spacerujące ze swoimi pociechami i na mojej twarzy mimowolnie pojawił się uśmiech. Na samą myśl o tym, że w przyszłości razem z Olą stworzymy szczęśliwą i kochającą się rodzinę robi mi się ciepło na sercu. Westchnąłem i wstałem, nie warto tu siedzieć. Ruszyłem w kierunku domu. Zastanawiałem się czemu mnie olała, zrobiłem coś nie tak.? 
- O cześć, co tak szybko? - zapytała uśmiechnięta El. 
- Nic, po prostu nie przyszła.- wzruszyłem ramionami. 
- To nie w jej stylu.- zmarszczyła brwi. 
- Czasem mam wrażenie, że w ogóle jej nie znam. 
- Nie załamuj się może miała jakieś ważne spotkanie.? 
- Nie trwałoby kilka godzin.
- A jak jej się coś stało?- w tym momencie zadzwonił mój telefon. Przeprosiłem dziewczynę i odebrałem. 
- Hallo?
- Zayn, tu Victoria. Jest koło ciebie Ola, bo nie odbiera a Jake się dobija. 
- Nie ma jej ze mną, myślałem, że ma jakieś spotkanie, bo byliśmy umówieni a ona nie przyszła. 
- Coś jej się musiało stać. - zaczęła panikować. 
- Proszę się uspokoić, może jest u jakieś koleżanki i się zasiedziała a telefon jej się rozładował. - sam nie wierzyłem w to co mówię. - Sprawdzimy i najwyżej zaczniemy jej szukać. 
- Informuj mnie na bieżąco. - powiedziała podłamanym głosem. 
- Niech się pani nie martwi, ona jest silna mimo wszystko da radę. 
- Mam nadzieję. Do usłyszenia. - rozłączyła się. Musimy ją znaleźć jak najszybciej. 
~*~
## Oczami Oli ##
Siedziałam przywiązana do jakiegoś krzesła. NIe za bardzo wiedziałam gdzie jestem. Ostatnie co pamiętam to ból rozchodzący się w okolicach mojego policzka i dalej już nic. Po chwili drzwi się otworzyły i wyszedł jakiś facet, nie rozpoznałam go, obraz trochę mi się zamazywał. 
- Cześć kochanie. - powiedział i przykucnął obok mnie. Jednym sprawnym szarpnięciem zerwał taśmę z mojej twarzy, na co syknęłam z bólu. 
- Kim.... kim ty jesteś? - mruknęłam. 
- Nie poznajesz mnie. - podniósł mój podbródek. - To ja, tan, któremu raz się nie udało, ale już więcej nie popełni tego błędu. 
- Ty zabiłeś Davida. - szepnęłam, gdy rozpoznałam go, jego głos, który miałam w najgorszych koszmarach. 
- Myślałaś, że po ciebie nie wrócę?- odgarnął włosy z mojej twarzy. - To błąd królewno. 
- Czego ode mnie chcesz? 
- Tego czego nie dostałem ostatnim razem. 
- Co ty pieprzysz, nigdy cię w życiu nie widziałam i nawet nie wiem co możesz ode mnie chcieć. - warknęłam. 
- I tu się mylisz słońce. - podszedł do mnie i mogłam przyjrzeć się jego twarzy. Kogoś mi przypominał ale nie wiem kto to jest. 
- Pamiętasz chłopca, z którym bawiłaś się jako mała dziewczynka. Miałaś może z 7 lat. Ten, który jako pierwszy cię pocałował, który widział twoje pierwsze rumieńce. 
- Drake. ? - spojrzałam na niego. 
- Bingo, kochanie. 
- Niczego nie rozumiem, przecież wyjechałeś, a później mieliście z rodzicami wypadek, zginąłeś. 
- Żyję mała i mam się świetnie. 
- To czego ode mnie chcesz, co ja takiego zrobiłam. ? 
- Ty.. ? Nic, ale David owszem. 
- Przecież on nie żyje. - podniosłam głos. 
- Spokojnie myszko, dał ci coś co należy do mnie, a ja tego bardzo potrzebuję. - uśmiechnął się. - Nie złość się, złość piękności szkodzi, a chyba nie chcesz, żeby ten twój cały chłoptaś zobaczył się z zmasakrowaną twarzą co? 
- Co to jest? Co ja do cholery jasnej mam? 
- Taki fajny wisiorek w kształcie fiolki, pewnie próbowałaś go otworzyć, trzeba wie...
- Nic takiego nie dostałam.... 
- Nie kłam, bo to się dla ciebie źle skończy. 
- Nie kłamię, nie mam zielonego pojęcia o czym ty mówisz, nic takie w życiu nie dostałam od niego. Nawet nie wiem kiedy miałby mi to dać, bo przed śmiercią efektownie mnie omijał.
- Powiedzmy, że ci wierzę.... Gdzie on mógł to schować.
- Nie mam pojęcia, nie spędzałam z nim 24 godziny 7 dni w tygodniu, nie rozumiem cię, panikujesz jakby to było jakieś lekarstwo na wszelkie zło.
- Bo może jest...- w tym momencie moja komórka rozdzwoniła się, popatrzył na mnie wrogo i sięgnął do kieszeni moich spodni. Przyłożył telefon do ucha.
- Słucham... spokojnie, jest ze mną... ależ nie bulwersuj się tak..... oczywiście.- podszedł do mnie.- twój narzeczony chce z tobą rozmawiać. - przyłożył mi telefon do ucha.
- Ola, skarbie gdzie jesteś?
- Nie wiem, nie znam tego miejsca, proszę cię wyciąg mnie stąd..
- Spokojnie, zrobię wszystko abyś była bezpieczna. Uważaj na siebie.
- Kocham cię. - szepnęłam przez łzy.
- JA ciebie też.
- Już dość tych czułości. - warknął i cisnął moim telefonem o ścianę. Wyszedł i po chwili wrócił z czymś co chyba miało wyglądać jak jedzenie. - Tylko bez numerów. - powiedział ostro i rozwiązał mnie. Zostawił samą i wyszedł, podbiegłam do okna, które było malutkie, że za nic w świecie nie przedostałabym się na zewnątrz. Zaczęłam przeszukiwać pudła, które były w pomieszczeniu. W jednym z nich znalazłam stary telefon, chciałam piszczeć ze szczęścia. Przypomniałam sobie o moim telefonie, który wciąż leżał w strzępach, znalazłam kartę i włożyłam ją do środka. Włączył się. Tak. Usłyszałam kroki i szybko wyłączyłam ją i z powrotem schowałam. Usiadłam pod ścianą i udawałam załamana. Drzwi otworzyły się a w nich staną Drake.
- Czemu nie jesz? - zapytał podchodząc do mnie.
- Jakim gównem to ja bym nawet psa nie karmiła. - warknęłam.
- Jaka niemiła, jak mi przykro. Albo będziesz jadła co ci dam, albo umierasz z głodu.
- Mi nie będzie przykro jak  cię do pudła wsadzę.
- Zobaczymy. - i wyszedł, nie próbowałam już włączyć tej komórki, przychodził właściwie co 5 minut sprawdzać mnie. Zmęczona tym wszystkim zasnęłam gdzieś nad ranem.
Poczułam się jakbym tonęła, więc szybko otworzyłam oczy. Zostałam oblana wodą.
- Patrz co kurwa robisz, moje ubrania są warte więcej niż twoje życie. - wiem , że w tym momencie zachowywałam się jak lalunia, ale robiłam to tylko po to żeby go zdenerwować.
- Tak, tak patrz jak się tym przejąłem, masz jedzenie. - powiedział i wyszedł. Upewniłam się, że za szybko tu nie przyjdzie i wyciągnęłam telefon, włączyłam go i wybrałam numer Zayna.
- Ola?
- Zayn, znalazłam jakiś stary telefon, proszę cie pomóż mi.
- To dobrze, uważaj, żeby go nie znalazł. Spokojnie robimy wszystko co w naszej mocy, później zadzwoń jak będziesz mogła. Zaczekaj dam ci kogoś.
- Z tej strony komisarz Bayer, niech mnie pani posłucha uważnie. Podłączymy telefon pani chłopaka do urządzenia i dzięki czemu będziemy mogli panią namierzyć.
- Dobrze, zadzwonię, jak tylko będę mogła. Muszę kończyć idzie tu. - rozłączyłam się i wyłączyłam komórkę, chowając ją z powrotem. Usiadłam na miejscu.
- Zanim cię znajadą to nas już tu nie będzie w tym kraju. - zaśmiał się,
- Po moim trupie. - warknęłam.
- Moje też być. - uśmiechnął się i wyszedł. Upewniłam się, że go nie ma i znów włączyłam telefon. Wybrałam numer Malika.
- Mała, posłuchaj musisz jak najdłużej utrzymać to połączenie.
- Dobrze. - po moim policzku spłynęła łza.
- NIe martw się, wszystko będzie dobrze.
- Yhymm...
- Nie załamuj się, jak tylko będziemy znów razem to gdzieś pojedziemy...
- Ja tutaj siedzę i liczę, że przeżyję, a ty mi o wakacjach mówisz. - zaśmiałam się cichutko.
- Zobaczysz, powiedziałbym, że oświadczę ci się na nich , ale już to zrobiłem.
- To weźmiemy ślub na spontanie. - mruknęłam.
- Dla ciebie wszystko. - usłyszałam jego melodyjny głos.
- Mamy to. - usłyszałam głos w tle.
- Kochanie już jedziemy trzymaj się, niedługo będziemy. - powiedział .
- Muszę kończyć, idzie tu, Kocham Cię.- rozłączyłam się i schowałam telefon. Wszedł Drake i zobaczyłam, że ma nóż w ręce. Wzdrygnęłam się.
- Teraz wezmę to na co mam ochotę od kiedy cię zobaczyłem. - powiedział i zbliżył się do mnie, tak, że dzieliło nas kilka centymetrów.
- Nie rób tego, proszę cię. - szepnęłam i poczułam łzy spływające po moim policzku.
- Ciiiii..- przyłożył mi palec do ust, jednocześnie przejeżdżając nożem po moim policzku. Po chwili poczułam zapach krwi. Przybliżył się do mnie i zaczął całować po szyi, jednocześnie obmacując mnie. Zacisnęłam pięść i próbowałam powstrzymać łzy. Po chwili kopnęłam go z całej siły w kroczę, tak, że aż się zgiął w pół. Ruszyłam biegiem do drzwi i wybiegłam. Biegłam przez korytarz, nie wiedząc gdzie mam się skierować. Jednak złapał mnie w pasie i obydwoje się przewróciliśmy. Nóż wypadł mu z ręki. Leżąc pod nim próbowałam go dosięgnąć. W tym czasie on dobierał sie do mnie. Jednym palcem przysunęłam go bliżej i chwyciłam w dłoń. Nie wiedziałam gdzie mam uderzyć, więc mocno wbiłam mu go w udo. Natychmiast mnie puścił i złapał się za nie. W szoku podniosłam się i ile sił w nogach wybiegłam na zewnątrz. Nie patrząc nawet gdzie biegnę wpadłam na kogoś, kto przytulił mnie z całej siły do siebie, zaczęłam się wyrywać, lecz czując te perfumy wymieszane z zapachem papierosów, przestałam się wyrywać i mocno w niego wtuliłam jednocześnie mocząc mu koszulkę.
Mocno mnie obejmował, jakby bał się, że znowu gdzieś zniknę, drugą ręką gładził mnie po włosach starając się uspokoić.
- Już dobrze kochanie, jesteś bezpieczna, już nic ci nie grozi. - szeptał mi do ucha. Po jakimś czasie usłyszeliśmy dźwięk karetki, na chwilkę oderwałam się od Mulata i spojrzałam w tamtą stronę. Zobaczyłam, że wynoszą Drake'a na noszach.
- To moja wina, to ja mu to zrobiłam. - mówiłam w jego koszulkę.
- Nic się nie stało, działałaś w obronie własnej. Chodź, jedziemy do domu. - wziął mnie na ręce i udaliśmy się w kierunku jego samochodu, położył mnie na tylnym siedzeniu i pocałował w czoło. Wsiadł za kierownicę i odjechał. Po chwili jednak odpłynęłam w krainę Morfeusza.
----------------------------------------------------
Jest następny rozdział, proszę nie zabijcie mnie, że tak późno, ale no wiecie jak to jest święta, święta i Po. Postaram się coś dodać jeszcze przed Nowym Rokiem. Cieszę się z tylu odwiedzin, a będę szczęśliwa jak pozostawicie po sobie ślad w postaci komentarza. Niby nic a jak mordka się cieszy. Dobra zaczyna mi odwalać. Pozdrawiam miśki ... : **

sobota, 21 grudnia 2013

Rozdział 44.

Rozsiadłyśmy się na łóżku i rozlałyśmy wino, oczywiście dla mnie i Maggie, a tamta to jakiś sok piła, w każdym razie to jest mało ważne.
- Dobra co powiecie na prawdę? - zapytałam.
- Okey.- odpowiedziały zgodnie i zaczęłyśmy "grę".
- Ja zaczynam... - zaoferowała się Mag - ... dobra Olka jaki Zayn jest w łóżku?
- Oooo... od takich pytań zaczynamy. Dobra. A więc, Zayn jest taki... taki... jakby to ująć? Genialny? O to jest dobre określenie.
- No a może by tak więcej szczegółów?
- To już drugie pytanie, teraz ja... Amy jak szybko Olly dochodzi?
- Powiem szczerze, że jest tak samo wymagający jak ja, więc to trochę trwa ale wiesz wtedy jest lepiej, tak przyjemniej.- zaśmiałyśmy się.
- Jeżeli mam być szczera to nie wyobrażam sobie Nialla w takiej sytuacji, nie wiem czemu....
- Ej no wiesz co ? Normalnie Foch.... - powiedziała wielce obrażona brunetka.
- Oj no kochanie, masz szczęście, kto by  chciał takiego blondaska. - cmoknęłam ją w policzek.
- No już, już...
Śmiałyśmy się, rozmawiały i oczywiście wygłupiały co było głównie sprawką promili w naszej krwi. Wypiłyśmy dwie butelki wina, później Amy skoczyła po jeszcze i tak wyszło nam jakieś 8. Około godziny 3 poszłyśmy spać.

Obudziłam się i leniwie otworzyłam oczy. Od razu tego pożałowałam, poczułam okropny ból głowy. Po kilkudziesięciu minutach postanowiłam wstać i udałam się do łazienki. Wzięłam zimny prysznic i ubrałam się. Zrobiłam lekki makijaż i poczesałam włosy, postanowiłam ich nie wiązać. Zeszłam na dół, gdzie w kuchni siedziała Victoria i Amy.
- Hejka, jak się spało?- zapytała blondynka.
- Zamknij pysk, głowa mnie boli, nigdy więcej z wami nie piję. - mruknęłam.
- Co z nami, może ja cię upiłam?
- No dobra nigdy więcej nie piję z Maggie, a po za tym to bywało gorzej. - Do pomieszczenia weszła brunetka.
- Proszę. - podstawiła pod mój nos talerz z naleśnikami Vici.
- Jesteś aniołem. - zanuciłam i cichutko się zaśmiałam. Wzięłam jakieś proszki na ból głowy i wypiłam prawie półtora litra wody.
Usłyszałyśmy dzwonek do drzwi, kobieta poszła otworzyć.
- Cześć chłopaki.
- Dobry. Są dziewczyny? - usłyszałam głos Ollyego .
- Wchodźcie.- oczywiście musieli zacząć wrzeszczeć, no bo to nie byliby nasi chłopcy.
- Zamknąć pyski, bo was zaknebluję , wywiozę do lasu, zgwałcę i żywcem zakopie. -  warknęłam.
- Co się stało kochanie? - zapytał cicho Malik dając mi buziaka w policzek.
- Kac morderca nie ma litości. - zaśmiała się Amy, lecz widząc zabójczy wzrok mój i Mag, od razu przestała się śmiać.
- Kac? Hmmm.... jak duży? - zapytał Murs obejmując swoją narzeczoną.
- Jak stąd do wieczności. - mruknęłyśmy obydwie.
- To nieźle musiało być wczoraj... - zaśmiał się Hazza.
- Taaa.... wypiły w sumie po 4 butelki wina na głowę. - wtrąciła się przyszła żona mojego taty.
- Skąd wiesz? - mruknęłam.
- Widziałam butelki, ale wiesz co dobrze, że nie wiesz co robiłyście. - zaśmiały się z blondyną.
- Co ? - zapytałyśmy razem.
- Chodźcie do salonu to wam opowiemy. - wszyscy razem udaliśmy się do pomieszczenia i gdy każdy już zajął swoje miejsce, zaczęła opowiadać.
- A więc tak na początku to przyszłyście na dół i powiedziałyście, że tak nie może być bo po co komu miłość, przyjaźń i co najdziwniejsze ... dziewictwo. Ale po chwili powiedziałaś - wskazała na mnie - czytuję "Gdyby nie to, że Zayn taki dobry w łóżku jest to pewnie orientację byś zmieniła" - wszyscy zaczęli się śmiać, a ja schowałam twarz w dłoniach.
- Tą pierwszą część jeszcze pamiętam, rozmawiałyśmy na temat po co komu facet skoro jest burdel... - zaśmiałam się.
- Później Maggie zaczęła nas uczyć "biologii" tzn. wzięła kartkę i zaczęła rysować narządy rozrodcze i jak stwierdziła, to zaczęła opowiadać co trzeba zrobić podczas pierwszego razy. - powiedziała Amy.
- O Boże....
- No potem to już nic takiego aż nie było, tylko Olka powiedziała, że musi wreszcie spróbować z Malikiem innych pozycji bo widziała na internecie taką jedną fajną i chciałaby ją wypróbować. A tak to kąpałyście się w basenie. Rzucałyście się tamponami i dzwoniłaś do Ricka, że podoba ci się jego klata i żeby wreszcie znalazł sobie dziewczynę bo przyjdziecie i go zgwałcicie.
- Odkręciłaś to? - zapytałam z nadzieją.
- Oczywiście. - uśmiechnęła się.
-  Dobra dajcie jakiś film. - mruknęłyśmy. Wybraliśmy film, a Victoria poszła zrobić obiad.
- Co to za pozycja? - mruknął mi do ucha Zayn gdy leżeliśmy wtuleni oglądając film.
- NIe wiem, ja mało z wczoraj pamiętam. Jedynie tyle, że powiedziałam, że nigdy w życiu nie pozwolę aby Hazza był chrzestnym naszych dzieci.- wymruczałam mu do ucha, na co chłopak parsknął śmiechem.
- O co chodzi? - zapytał Niall marszcząc brwi.
- Nie, nie nic. - uśmiechnęłam się.
~*~
- Puść mnie - syczę przez zaciśnięte zęby.
- Niegrzeczna jesteś. - zadrwił.
- Czego chcesz?
- Ostatnim razem gdyby nie David to miałbym cię, a teraz jak myślisz będziesz chyba więcej warta skoro jesteś gwiazdą, nie sądzisz? - zaśmiał się cynicznie.
- Jesteś psychiczny.
- Oj kotku nie psychiczny tylko inteligentny.
- Jak cię Zayn dorwie to będzie z tobą kiepsko. - warknęłam.
- Stul mordę suko. - warknął i uderzył mnie w twarz. Puścił moje gardło i upadłam na ziemię. Policzek piekł jak cholera i w dodatku leciała mi krew. - Później się z tobą policzę. - poklepał mnie po drugim policzku i ze złowieszczym śmiechem opuścił pomieszczenie. Muszę się stąd wydostać, jak najszybciej - pomyślałam, a po moim policzku popłynęła jedna samotna łza.
---------------------------------------------------------------------------
Dodałam kolejny rozdział.
Chciałabym wam bardzo podziękować za tyle wejść, ale mam małą prośbę zostawcie po sobie choćby mały komentarz. To cieszy i to jak cholera.
Postaram się coś dodać jeszcze przed świętami. Pozdrawiam ...

poniedziałek, 16 grudnia 2013

Rozdział 43.

Otworzyłam oczy, gdyż czułam czyjś wzrok na sobie. Zamrugałam kilka razy i zobaczyłam Zayna z uśmiechem na twarzy.
- Dzień dobry kochanie, jak się spało? - zapytał.
- Dobrze, ale krótko. - zaśmiałam się.
- To nie moja wina.- zarzekał się śmiejąc.
- Jasne, moja oczywiście.
- Czy ja wiem, w małym stopniu to moja też.- zaczęłam się śmiać.
- Dobra, lecę pod prysznic. - założyłam Malikową koszulkę i poszłam pod prysznic. Mimo, że jestem u nich to połowa mojej szafy jest w jego. Dokładnie umyłam się i ubrałam. Związałam włosy i zrobiłam lekki makijaż. Wyszłam z łazienki i zeszłam na dół. W kuchni siedzieli Lou, Harry i Zayn.
- Hejka - powiedziałam i zajrzałam do lodówki. Normalnie jak u siebie.
- Cześć - któryś odpowiedział.
- A wy co takie miny? - wyglądali jakby przez pół mocy nie spali.
- Nie nic, tylko przez pół nocy zasnąć nie mogłem. - powiedział z "wyrzutem" Lou.
- Aaaa... więc oto chodzi? Wiecie ja wam nie broniłam spać. - zaśmiałam się.
- Jasne, nic tylko było słychać "Zayn... och... Zayn"- powiedział, a ja zaczęłam się śmiać.
- Przynajmniej fajnie było. - powiedział mój chłopak.
- Dokładnie.- cmoknęłam go w policzek. Zeszli wszyscy na dół.
- To co robimy dzisiaj? - zapytał Niall.
- Może.... pójdziemy do klubu? - zaproponował Loczek.
- Może być, ale to na wieczór, a teraz?
- Nie wiem jak wy,  ale ja odpadam i na jedno i na drugie. - powiedziałam.
- Czemu? - spojrzał na mnie Liam.
- Muszę pomóc Victorii w przygotowaniach do ślubu, razem z Mag i Amy pomagamy wybrać suknię. Później sala i inne pierdoły, więc przez najbliższe kilka dni nie mam czasu. - wzruszyłam ramionami.
- Okey.
- Muszę już lecieć. Do zobaczenia. - pocałowałam przelotnie chłopaka i opuściłam ich dom. Wsiadłam do samochodu i ruszyłam w kierunku domu.
- Cześć. - powiedziałam wchodząc do środka.
- No cześć, już myślałam, że nie przyjdziesz.- powiedziała Victoria całując mnie w policzek.
- Nie przesadzaj, po za tym to świetnie wyglądasz, ciąża ci służy. - uśmiechnęłam się.
- Dziękuję.
- Dziewczyn jeszcze nie ma? - rozejrzałam się.
- Maggie będzie za chwilkę, a Amy od razu od lekarza jedzie do nas.
- Okey, chcesz coś do picia?
- Soku...
- Bananowy, pomarańczowy, jabłkowy czy .... o fuuu.... pomidorowy?
- NIe o fuu, tylko powiem szczerze, że jest całkiem dobry.... - zabrała mi karton z ręki.
- Mam nadzieję, że jak będę w ciąży to nie będę miała takich zachcianek.- wyszczerzyłam się.
- Zobaczymy.- zaśmiała się. - Dobra chodź do salonu i trzeba zacząć wybierać suknię.
Usiadłyśmy na wygodnej kanapie i zaczęłyśmy przeglądać katalogi ze zdjęciami.
Po kilku minutach usłyszałyśmy dzwonek do drzwi.
- Ja otworzę.- powiedziałam i udałam się do wyjścia.
- Hejka.- uśmiechnęłam się widząc przyjaciółkę.
- No Siemeczka.- zaśmiała się i ucałowała mój polik.
- Co tam ?
- A wiesz jakoś leci. - uśmiechnęła się.
- To dziwne jesteś z Niallem, a ja prawie cały czas jestem u nich i trudno jest się nam spotkać. - zaśmiałam się.
- Jakoś tak wychodzi, jak ja przyjdę to was nie ma, a jak wy przyjdziecie to nas nie ma i tak w kółko.
- Co powiesz dzisiaj na babski wieczór?
- Bardzo chętnie, mamy trochę do obgadania.
- Siadajcie i trzeba coś wybrać. - pogoniła nas Vici.
- Okey. - odpowiedziałyśmy i usiadłyśmy biorąc katalogi do ręki.

- Może ta ? - zapytałam pokazując suknię.
- NIe, jest ładna, ale potrzebuję taką, która będzie do mnie przemawiać. - powiedziała/
- Taka, która będzie do mnie przemawiać. - powtórzyłam za nią, za co oberwałam poduszką.
- A ta? Popatrz kryje brzuszek ciążowy i jest bardzo ładna.
- Właściwie to... nie jest taka zła.
- I mamy już suknię. Teraz tylko kwiaty. - powiedziałam radośnie. Dzwonek do drzwi.
- NIe ja. - powiedziałyśmy z równo z Victorią i zaśmiałyśmy się.
- Wredoty.- mruknęła Mag i  poszła otworzyć. - Hej.
- Hejka. - usłyszałyśmy głos blondynki.
- Cześć blondyno. - zaśmiałam się.
- Cześć, dzień dobry. - powiedziała.
- Chodź siadaj z nami. - poklepałam miejsce obok mnie. - I jak tam malec sie sprawuje?
- Dobrze, jest coraz lepiej.   - wyszczerzyła się.
- Ty Maggie, może też sobie sprawimy dziecko i będziemy razem tutaj siedzieć. - zaśmiałam się.
- Oczywiście, bo mam ochotę wyglądać jak bania. - powiedziała za co została zgromiona wzrokiem. - Ale wy wyglądacie przepięknie. - uniosła ręce w geście poddania.
- Jasne. - przewróciłam oczami.
- Dobra dziewczyny czas na kwiaty. - powiedziała radośnie kobieta.
- Dobra. - usiadłyśmy i wzięłyśmy się za przeglądanie katalogów z kwiatami.

- A co powiecie na białe z niebieskim ? - zapytała Victoria.
- Nieee, mi się bardziej te podobają. - pokazała Amy.
- No mi też.
- Mi też. - zgodziłyśmy się.
- Dobra to kwiaty i suknię już mamy, a wy kiedy będziecie kupować sukienki na wesele. ? - zagadnęła kobieta.
- Nie wiem , mamy jeszcze dwa tygodnie, może pójdziemy w przyszłym, teraz to jeszcze pomożemy wam w przygotowaniach. - stwierdziłam.
-Okey, to ja idę zrobić obiad.
- A co robisz?
- A na co masz ochotę.
- A mogła by byc lasania ?- sepleniłam jak małe dziecko.
-Hahaha... tak, może być .
- Dziękuję- uśmiechnęłam się. - Dobra laski idziemy na zakupy i później tu wracamy. - zaśmiałam się.
- Okey. - ubrałyśmy buty i wyszłyśmy z domu.
- Jedziemy samochodem czy idziemy z buta?
- Z buta, wiesz spacerek dla zdrowia. - zaśmiała się Maggie.
- Spoko. - uśmiechnęłam się. - Wiecie, że te bałwany idą dzisiaj do klubu. ?- zagadnęłam w drodze.
- Taa, a tym to tylko imprezy w głowie. - zaśmiałyśmy się.
Weszłyśmy do sklepu i zaczęłyśmy robić zakupy. Wzięłyśmy jakieś owoce (bo przecież Amy jest w ciąży), chipsy, soki, żelki, ciastka i ogólnie rzecz ujmując to słodycze. Do tego oczywiście dwie butelki wina, nie zapominajmy, że tylko Am jest w ciąży. Udałyśmy się do kasy, zapłaciłyśmy i wyszłyśmy ze sklepu. Oczywiście nie odbyła się bez rozdania kilku autografów i mogłyśmy wracać do domu. Zapowiada się udany wieczór.
--------------------------------------------------------------------------
Jest kolejny rozdział, trochę krótszy ale obiecuję, że na przerwie świąteczniej nadrobię wszystko. Pozdrawiam ....

sobota, 7 grudnia 2013

Rozdział 42

Obudziłam się i rozejrzałam dookoła . Tak to nadal jest szpital. Spojrzałam na telefon , godzina 9.15 . Czyli , że zaraz będzie obchód . Weszła pielęgniarka .
- Przepraszam , ale mogłabym pójść do łazienki , chciałabym się już ubrać .
- Oczywiście.- uśmiechnęła się. - Zaraz pani pomogę .
- Dziękuję . - no tak jak leżysz tyle czasu bez ruchu to kończyny się trochę zastaną . Po chwili przyszła z lekarzem .
- Dzień dobry . Jak się dziś czujemy ? - zapytał.
- Dobry , całkiem, całkiem tylko chcę się już stąd wyrwać - wyszczerzyłam się.
- To dobrze , chodź zrobimy kilka ćwiczeń, aby pobudzić mięśnie do działania. - podszedł do mnie . No i zaczęły się ćwiczenia . Najpierw unoszenie nóg , później jakieś coś co jest ciężko nazywać. Po godzinie już mogłam stać , lecz wciąż nie mogłam się przemęczać. Pozbierałam moje rzeczy i poszłam do łazienki . Ubrałam spodnie i bluzkę . Do tego założyłam szpilki , oczywiście Danielle pomyślała o wszystkim . Poszłam do lekarza po wypis i byłam gotowa , teraz pozostało mi tylko czekać na Zayna , który właśnie przyszedł.
- Hej kochanie - powiedział. Trzeba się trzymać zakładu.
- Hejka , idziemy?
- Pewnie, masz wszystko?
- Tak . - zabrał moją torbę i wyszliśmy. Wsiedliśmy do jego samochodu i ruszyliśmy z miejsca.
- Jak się czujesz ? - zapytał . Wpatrywałam się w widok za oknem .
- Dobrze - uśmiechnęłam się lekko .
- Tylko ? - zauważyłam , że spojrzał na mnie kątem oka.
- Boję się, że znów coś pójdzie nie tak. - powiedziałam ściszonym głosem.
- Hej , mała wszystko będzie dobrze, w końcu musi , prawda. - stanęliśmy na światłach. Ujął moją twarz i spojrzał w oczy. - Będzie dobrze , kocham cię.
- Ja ciebie też -  uśmiechnęłam się. - Ale wiesz, że cię nie pocałuję? - uniosłam brew.
- No kurde, a już miałem nadzieję. - posmutniał.
- Ojoj, spokojnie to tylko kilka dni... - uśmiechnął się- ... najwyżej tygodni.
~*~
Dobra zostałam tylko ja i Mick. Kurde dobry jest, minęły 3 tygodnie a on nic, no cholera może człowieka wziąć jak ci tu taki szanowny pan Malik przechadza się przed oczami bez koszulki i jeszcze uśmiecha w ten swój specyficzny sposób. No zgadali się.
- Co robisz ? - zapytałam Nialla, kiedy weszłam do kuchni.
- Jem . - uśmiechnął się.
- Jak miło, że nic nowego. - zaśmiałam się. Zadzwonił mój telefon. - Hallo?
- Cześć mała, masz być za godzinę gotowa. - powiedział Jack.
- Czemu?
- Masz wywiad z Zaynem, wiesz pomaluj się, czy coś tam i za równiutkie 60 minut jestem pod twoim czy chłopaków domem.?
- Chłopaków.
- Okey.Pa.  - rozłączył się. Westchnęłam.
- Co jest? - zapytał blondyn.
- Wywiad.
- Współczuję.
- Dzięki. - zaśmiałam się i poszłam do pokoju Malika, powinnam tu mieć jakieś rzeczy. Ubrałam się i poprawiłam makijaż. Sprawdziłam godzinę, mam jeszcze 5 minut, usłyszałam dźwięk zamykanych drzwi. Do pokoju wszedł Malik.
- Hej kochanie. - uśmiechnął się , tak wyglądają nasze powitania ostatnio.
- Hej.
- Pięknie wyglądasz.
- Dziękuję.- uśmiechnęłam się.
- Kiedy to się skończy? - zapytał"zrozpaczony".
- Jak Mick przegra. - uśmiechnęłam się czule.
- Czemu to on ma przegrać.?
- No bo ja kochanie mam swoją dumę. - poklepałam go po policzku.
- To co ja mam zrobić?
- Nie wiem, zrób coś, żeby pocałował w końcu swoją dziewczynę. - wzruszyłam.
- Spoko. Damy radę.
- Nie wnikam, chodź na dół Jack zaraz będzie. - pociągnęłam go za rękę.
## Oczami Micka##
Siedziałem z Katy w salonie oglądając telewizję.
- Kotku... - mruknęła mi do ucha. Cholera w takich chwilach chcę ją pocałować , ale wiem, że muszę wygrać.
- Słucham. - odwróciłem się w jej stronę.
- No proszę się, skończmy już ten głupi zakład.
- Wiesz, że nie mogę.
- Dobra, ja też nie mogę. Jak będziesz chciał się pieprzyć to spierdalaj na dziwki. - krzyknęła i gwałtownie wyszła z pomieszczenia. Napisałem SMS do Olki:
"Dobra wygrałaś, tylko dlatego, że Katy się obraziła. Całuję;*"
I udałem się do dziewczyny. Objąłem ją w pasie.
- Przepraszam.- szepnąłem i zacząłem składać na jej szyi pocałunki.
- A zakład.?
- Nie ma.- powiedziałem i gwałtownie ją odwróciłem wpijając się w jej  usta.
## Oczami Oli##
Minutę przed wejściem na antenę dostałam SMS, od Micka.
"Dobra wygrałaś, tylko dlatego, że Katy się obraziła. Całuję;*"
- Zayn. - szepnęłam mu do ucha.
- Tak. - odwrócił się w moją stronę.
- Kocham cię. - uśmiechnęłam się.
- Ja ciebie też.- powiedział a ja go delikatnie pocałowałam. - A zakład?
- Wygrałam.- uśmiechnęłam się i znów go pocałowałam.
- To dobrze, wieczorem. - szepnął mi do ucha aż przeszły mi ciarki po plecach.
- Wchodzimy.- powiedział kamerzysta i Maya nas zapowiedziała.
- Teraz przed państwem światowej sławy piosenkarka, która podbiła serca milionom ludzi na świecie. Wraz z nią jest chłopak, który zawładną jej sercem, wokalista zespołu One Direction. Oto oni Alex i Zayn Malik. - powiedziała a my uśmiechnięci weszliśmy i po przywitaniu z gospodynią usiedliśmy na kanapie.
- Cieszę się, że mogę was zobaczyć. - uśmiechnęła się.
- My także. - odpowiedziałam.
- Dobrze, powiedz mi czy to prawda, że jesteście zaręczeni, ostatnio zauważono pierścionek na twoim palcu.
- Zastanawiam się co ci powiedzieć . - zaśmiałam się.
- Wstydzisz się mnie? - zapytał "urażony" , zaśmiałyśmy się.
- Jasne brzydalu. - pocałowałam go w policzek.
- Czyli potwierdzacie tę wiadomość?
- Tak . - uśmiechnął się Zayn, aż dziewczyna się zawstydziła.
- To jak skromna ceremonia czy huczne wesele?
- I tutaj mamy problem, ja osobiście chcę coś skromnego, a mój tata, przyjaciele i ten tutaj chcą huczne, gdyż jak twierdzą wesele ma się raz w życiu. Ja twierdzę, że wolę pamiętać coś z niego a nie tylko pijanych przyjaciół.
- Pijanych?- zapytała rozbawiona.
- Nie wiesz, zamiast dobrych trunków będziemy mieli soczek bananowy i coś mocniejszego, oczywiście żeby nie przesadzić to herbatę z 3 łyżeczkami cukry. - wszyscuy wybuchnęli śmiechem.
- Rozumiem, jak szaleć to szaleć.  - powiedziała przez śmiech dziewczyna.
Zapytała nas jeszcze o plany koncertowe i plany na przyszłość. Do domu wróciliśmy samym wieczorem i weszliśmy do jego pokoju.
- Idę pod prysznic. - powiedziałam.
- Mogę iść z tobą?
- Nie. - pokręciłam głową i ze śmiechem weszłam do pomieszczenia. Po szybkim prysznicu wyszłam w samym ręczniku.
- Czy ty próbujesz mnie uwieść . ? - zapytał śmiejąc się.
- Może. - mruknęłam. - Nie ważne, zrobisz mi masaż, bolą mnie plecki.
- Chodź moje maleństwo. - położyłam się na łóżku a on usiadł na moich nogach. Wziął olejek i zataczał delikatne i przyjemne koła na moich plecach.
- Mmrrr. - zamruczałam . Ten zaczął zjeżdżać coraz to niżej i teraz masował moje uda. - Ja wiem do czego ty dążysz . - zaśmiałam się.
- Ojoj.- mruknął mi do ucha i delikatnie dotknął mojego tyłka. Przeszedł mnie przyjemny dreszcz. Odwróciłam się na plecy i wpiłam się w jego usta. Zaczęłam rozpinać jego koszulę i po chwili leżała koło łóżka. To samo stało się z ręcznikiem, leżałam przed nim w samych majtkach, podniósł się na łokciach, spojrzał na mnie i przegryzł wargę. Nachylił się i zaczął składać pocałunki na moim ciele. Myślałam, że zaraz wybuchnę. Szybka zmiana i teraz to ja znajdowałam się nad nim. Przegryzłam wargę i zaczęłam swoją wędrówkę od szyi chłopaka aż po podbrzusze. Słyszałam jak pojękiwał kiedy składałam mu pocałunki. Po chwili pozbyliśmy się jego spodni i znów znalazłam się pod nim. Ten zaczął jeszcze bardziej drażnić moje ciało.
- Zayn, proszę.. - mruknęłam.
- O co kochanie. ? - spojrzał na mnie i przegryzł wargę.
- Specjalnie to robisz ... - spojrzałam w jego oczy. A w tym czasie pozbyliśmy się bielizny.
- Tak. - powiedział i połączyliśmy się w jedność. Zrobił to tak gwałtownie, że wydałam z siebie głośny i przeciągnięty jęk. Zmęczeni opadliśmy obok siebie.
„- Jestem szczęśliwa. Nigdy w całym moim życiu nie czułam się tak dobrze. A ty? 
- Ja? – przytula ją do siebie – ja czuję się znakomicie. 
Tak, że mógłbyś palcem dotknąć nieba?
 - Nie, nie tak.
 - Jak to, nie tak?
 - O wiele wyżej. Co najmniej trzy metry nad niebem.”*
---------------------------------------------------------------------
Nareszcie jest kolejny rozdział i nie krzyczcie, że dałam jakieś sceny "niedozwolone", hahaha, ten cytat jest genialny... : **

piątek, 15 listopada 2013

Rozdział 40 .

Zamarliśmy – w połowie słowa

Urwaliśmy – w połowie zdania

Nie wypowiedziana strofa

Nie stawiaj mi wymagania

Nie będę cię słuchać

Nie mam najmniejszego zamiaru

Gołąbki nie będą gruchać

Chyba, że w zupie wywaru

Jestem zła na ciebie

Ty jesteś zły na mnie

Będziemy żyć z dala od siebie

Lecz jakże to, gdy duma się gnie?


Jestem tutaj i co . ? Mam ochotę płakać , krzyczeć , wyzywać cały świat , ale nie robię tego . Dlaczego . ? Może dlatego , że wierzę w cudowne rozwiązanie . ? Nie wiem , nie wiem już co mam myśleć , co robić . Zagubiłam się . Nie potrafię już odnaleźć tej drogi , drogi , która wyprowadzi mnie z tego miejsca . A tak w ogóle to gdzie ja jestem . ? 
- Powiedzmy , że to coś jakby przechowalnia . - usłyszałam jakiś głos , przede mną pojawił się facet około 40 , dość dobrze się trzymający . 
- A ja to co przedmiot , żeby w przechowalni siedzieć . ? - mruknęłam . 
- Ja nie rozumiem jaki ty masz problem . ? 
- Może taki , że chcę stąd wyjść , a nie wiem jak .  ? - sarknęłam . 
- Od dziecka , milutka . - mruknął . 
- Dobra , nie ważne powiesz mi jak mam stąd wyjść .  ?
- Tak . - natychmiast wstałam z ławki ( tak siedziałam na takim czymś ) . 
- Jak .  ?
- Pomyśl , co jest najważniejsze dla ciebie w życiu . ? 
- Hmmm ... moi przyjaciele,  rodzina, o to ci chodzi. ? - zapytałam . 
- Nie jest coś jeszcze czego boisz się ukazywać wszystkim dookoła . 
- Czego ja się boję . ? ..........Pająki , robactwo ...
- Chodzi o uczucia . - strzelił facepalma . 
- Aha , okey , to boję się odrzucenia , zaufania i bezgranicznego oddania swego serca jednej osobie . 
- No i ....
- Muszę pokazać , że go kocham . ?- wskazałam na Zayna . 
- Brawo i co takie trudne to było .  ? -sarknął , muszę przyznać , że jest równie dobry jak ja . 
- A co , jakiś mój dobry duch . ? - zaśmiałam się , za co zostałam zgromiona spojrzeniem . 
- Tak , nieźle oberwałem od twojej babki , za to . - mruknął , a ja się roześmiałam  .
- Tak , mam to po niej . Dobra , czyli jak mam to pokazać . ? 
- Musisz się znaleźć tutaj . - nagle znaleźliśmy się w szpitalu obok mojego łóżka . - Dotknij . - wskazał na ramię chłopaka . Zmarszczyłam brwi . 
- Po co .  ?
- No dotknij . - popchał mnie , a ja delikatnie położyłam dłoń na jego ramieniu . Po jego ciele przeszły dreszcze . Aż poczułam ciepło na sercu .  
- On mnie czuje .  ?
- Spójrz . - skazał ekran yyy ... tego czegoś co pokazuje jak pracuje serca . Nagle przyśpieszyło . 
- Czyli teraz jeśli dotknę siebie , to ... 
- jest jedno ale .... Musisz pokazać , że go kochasz . Będziesz pamiętała tylko i wyłącznie jego , nikogo więcej . Pokaż , że ci zależy , a reszta wspomnień wr... - nie zdążyłam usłyszeć co dalej bo dotknęłam swojej dłoni , od razu zostałam "pochłonięta" do środka . 
Ciężko otworzyłam powieki , od razu tego pożałowałam . Zostałam oślepiona przez światło . Mrugnęłam kilka razy i czułam jak odzyskuję władzę w całym ciele . Delikatnie odwróciłam głowę i zobaczyłam uśmiechniętą twarz Mulata . 
- Zayn ... - uśmiechnęłam się . 
- O Boże Kochanie , nareszcie się obudziłaś , nawet nie wiesz jak się cieszę . - powiedział i ucałował mą dłoń . 
- Jakoś ich pamiętam . - pomyślałam i uśmiechnęłam się . 
- Bo nie zdążyłem robić tego co chciałem do końca , no i teraz znów dostanę po łbie . - usłyszałam głos , tego tam gościa . 
- Przepraszam , kiedyś ci się odwdzięczę . - pomyślałam i zatopiłam się w tych pięknych czekoladowych tęczówkach . 
- Pójdę po lekarzy . - uśmiechnął się . Pokiwałam głową i niechętnie puściłam jego dłoń .  Wyszedł , a ja poczułam jakby brakowało czegoś obok mnie .
- Ej , no teraz mam się katować .  ?- mruknęłam w myślach . 
- Tak . - odpowiedział . 
- Jakbym komuś powiedziała , że gadam z jakimś gościem w głowie to by mnie wyśmiał . 
- Tak , wiem , ale już niedługo tego nie będziesz umiała . - i tyle go słyszeli . 
- Dzień dobry , pani Wasley , jak się czujemy . ? - zapytał młody i przystojny lekarz
- Powiem szczerze , że dobrze , jak po długim i przyjemnym śnie . - uśmiechnęłam się . 
- To dobrze , zrobimy jeszcze kilka badań . 
- I będzie wiadomo kiedy wychodzę . ? - zapytałam . 
- Tak . - uśmiechnął się . - Proszę odpoczywać . - i wyszedł , aż westchnęłam  , oczywiście specjalnie , żeby zdenerwować tego tu obok mnie . Spojrzałam na niego i wyglądał , jakby miał mnie lub kogoś innego ( czyt. Doktora) zamordować . 
- Co się stało . ? - zapytałam i delikatnie usiadłam na łóżku 
- Fajnie się z nim flirtowało .  ? - zapytał z ironią . 
- Doskonale . - uśmiechnęłam się . - No chodź tu . - zrobiłam mu trochę miejsca obok mnie . Spojrzał to na mnie to na to miejsce , więc posunęłam jeszcze kawałek tyłek , na co ten tylko zaśmiał się i usiadł obok mnie .- Jesteś zły ? - zapytał i spoglądnęłam na niego . 
- Tak . 
- Dlaczego . ? 
- Bo go podrywałaś . - mruknął . 
- A powiedzieć ci moją tajemnicę . ? - zabawię się w małą dziewczynkę . 
- Tak .  -szepnął mi tym swoim seksownym głosem do ucha , aż mnie ciarki przeszły . 
- Ale nie powiesz nikomu .  ?- odwdzięczyłam się . 
- Nie . - powtórzył . 
- Już mam kogoś , więc nie chcę tego doktorka . 
- Kogo . ? 
- Wiesz taki młody , przystojny , Mulat , o czekoladowych oczach , genialnym ciele i zrytym charakterze . - uśmiechnęłam się . 
- Ej .. - dźgnął mnie w żebra . - a już miałem taki piękny widok siebie , musiałaś to zepsuć . ? 
- Ja tylko prawdę mówię  . - uniosłam ręce w geście poddania . 
- Zapomnijmy o tym co było , co ty na to .  ? - zapytał . 
- Ale o czym ty mówisz . ? - zmarszczyłam brwi , po czym się uśmiechnęłam . 
- No przecież .... Masz rację , bredzę już . - zaśmiał się . 
- No widzisz . - spojrzałam w jego oczęta.  - Ale mam na ciebie focha . - mruknęłam . Jego mina , po prostu hardcorowy . 
- Czemu .  ?
- Bo nie dostałam buzi . - powiedziałam jak małe dziecko  ,na co ten tylko się zaśmiał i złożył na moich ustach słodki i delikatny pocałunek . Aż się go kończyć nie chciało . 
- Zadowolona .  ?- zapytał po chwili , zamknęłam oczy i oblizałam usta . Po chwili popatrzyłam na niego i z uśmiechem wpiłam w jego usta . No co , nie można . ? Tym razem pocałunek był długi i namiętny . 
- Tak .  -szepnęłam gdy się od siebie oderwaliśmy . Obydwoje się uśmiechnęliśmy .
- Kocham cię .
- Ja ciebie też . - już chciałam go pocałować , lecz ktoś nam przeszkodził . Mówią ktoś mam na myśli Amy , Mag i Micka . Odwróciłam się w ich stronę .
- O Matko , jak dobrze , że się wreszcie obudziłaś .  Tak się martwiliśmy . - podeszła do mnie Maggie .
- Dobra, dobra , nic mi nie jest . Jestem cała , w jednym kawałku , głową wszystko okey , no w sumie to , to co zawsze . Więc stwierdzam , że jestem zdrowa jak ryba . - wyszczerzyłam się . - Ale na przyszły raz starajcie się wyczuć moment . - popatrzyłam na nich wymownie a co zaczęli się śmiać .
- Jak zwykle .. - mruknęła Amy . Przyjrzałam się dziewczynie i mam wrażenie , że się trochę zmieniła , ale jak . - Czekajcie , ile ja w ogóle leżałam w tej śpiączce . ? - zapytałam .
- Prawie 2 miesiące .- odpowiedział Mick , zdziwiłam się , a ja myślałam , że minęło kilka dni . Znów spojrzałam na blondynkę .
- Amy . ?
Hmmm ... - mruknęła .
- Ty jesteś w ciąży . ? - zapytałam , no bo wyglądała , że jej trochę brzuch urósł  .
- Yyyy ... no właściwie to tak . - powiedziała niepewnie .
- W którym . ?
- 5 .
- Czyli , jeszcze 3 miechy przed moim powiedzmy "wypadkiem" , oj Olly się postarał . - zaśmiałam się na co dziewczyna spiekła buraka . Zaśmiałam się .
- A co to będzie . ?
- No właśnie jutro jadę na USG i się dowiem , bo ostatnio dziecko było odwrócone  i nie można było zobaczyć .
- Po prostu miało wyjebane na świat . - zaśmiałam się , na co reszta mi zawtórowałam .
- Tak jak mamusia . - dodała Mag .
- Chociaż nie , na początku to być może , ale po tym jak poznała Olly'ego to zmiana o 180 stopni .
- No faktycznie . Patrz co faceci robią z dziewczynami . - zaśmiała się .
- Taaaa , bo odezwała się lepsza . - mruknęłam . - Jesteś teraz taka milutka , że aż się rzygać chcę .
- A ty , to .... - uniosłam jedną brew  . - ... no faktycznie , nie zmieniłaś się , no może po za faktem , że łatwiej cię w sukienkę wcisnąć . - uśmiechnęła się  .
- To akurat wina pracy , wiesz taki zawód . - zaśmiałam się . W tym momencie przyszła pielęgniarka pobrała mi krew i podała jakieś leki .
- Za jakieś 5 minut będą tu chłopcy . - w tym momencie weszli do środka . - nie , sorry już tu są .
- Wreszcie się obudziłaś , nie ładnie to tak długo spać , kiedy wszyscy dookoła ciężko pracują . - powiedział Lou , a ja się zaśmiałam  . Podszedł do mnie i przytulił , później każdy po kolei zrobił to samo .
Posiedzieliśmy trochę i cały czas się śmiałam , aż mnie brzuch bolał . Po chwili do sali wszedł mój lekarz .
- Dobry wieczór . - uśmiechnął się , faktycznie za oknem było już ciemno , ciekawe , która jest .
- Dobry . - odparliśmy zgodnie i zaśmialiśmy się  .
- Okey , jeżeli chce pan powiedzieć , że jest okey i mogę wyjść , zgadzam się , jeśli nie może pan już iść .  -powiedziałam , na co ten się zaśmiał.
- Wszystko jest okey , jeżeli w badaniach , które będą za godzinę wszystko pójdzie dobrze to wyjdziesz już jutro . - uśmiechnął się i poszedł .
- Przystojny . - powiedziała Am .
- Wiem . - uśmiechnęłam się .
- Skąd . ?  - zmarszczyła brwi Maggie .
- No przecież wcześniej tu był . - powiedziałam .
- No tak , racja . Nie był zły .
- Zły . ? - powiedziałyśmy równo z blondynką .
- No okey , był suupeeer . Może być . ? - zapytała a my parsknęłyśmy śmiechem .
- Yghhmmm ... - usłyszałyśmy niechrząknięcie obok mojego ucha .
- Hmmm ... - odwróciłam się w jego stronę . Popatrzył na mnie spode łba .
- No co powiedziałam , że mam już kogoś , ale to wcale nie oznacza , że nie mogę patrzeć na innych . - mruknęłam .
- Nie możesz .
- Bo co . ? Ty tak mówisz . ?
- Tak . - skrzyżował ręce .
- Jasne , własnych rodziców nie słucham , to myślisz , że ciebie będę . ? - uniosłam jedną brew do góry .
- W sumie racja . - powiedział i objął mnie ramieniem .
- Wiecie co , jesteście straszni . Wam to wolno sie oglądać za dziewczynami na ulicy , a nam nie , równouprawnienie , już to widzę . - mruknęłam , na co wszyscy zasmiali się .
- To prawda . - powiedziały dziewczyny i założyły ręce na piersiach .
- Ha Ha . - powiedziałam i zrobiłam to samo .
- Babska solidarność . - mruknął Niall .
- Męska solidarność . - warknęłyśmy wszystkie .
- Z nami nie wygracie . - zaśmiałam się .
- Założymy się . ? - zapytał Harry .
- Jasne Haroldziku , o co . ?
- Przegrany musi w samej bieliźnie przebiec się po osiedlu .
- Odpada , Amy nie może biegać z brzuchem na wierzchu . - zaprotestowałam .
- No to może ... hmmm .... będziecie musiały przyznać , że uwielbiacie nasz zespół i zaśpiewać jedną z naszych piosenek na filmiku , a później umieścimy go w necie .
- Okey . - zgodziłyśmy się od razu .
- A jak wy przegracie to biegacie po osiedlu w bieliźnie .
- Okey .
- Dobra a więc tak , gramy ja , Am , Maggie , Eleanor , Danielle i stop .... Harold masz kogoś . ?
- Tak .
- Kogo . ?
- Taylor .
- Nie wiem , kto to , ale powiedzcie jej dziewczyny , że gra z nami . Przeciwko Waszej piątce , Olly'emu i Mickowi . Gramy do ostatniego zawodnika a i tak biega cały zespół , zgoda . ? - wyciągnęłam rękę w jego kierunku .
- Zgoda . - i uścisnął mi dłoń .
- Zaczynamy .... od jutra rana .
- Czemu . ? - marszczył brwi Liam .
- A co nie chcesz się dziewczyną nacieszyć przez noc , a po za tym ja dopiero jutro wychodzę .
- Okey .
- Dobra , będziemy się już zbierać . - powiedział Liam . - Do zobaczenia jutro .
- Ty też idziesz . - powiedziałam do Zayna .
- Czemu . ?
- No bo masz wreszcie się wyspać , rano do mnie przyjedziesz i razem stąd wyjdziemy . - uśmiechnęłam się . - No dobrze . - mruknął niezadowolony . Pochylił się nade mną i pocałował , długo i namiętnie . Oj będzie źle , będzie źle przez najbliższe dni .
- Pa .
- Pa . - i wyszli . Poleżałam jeszcze chwilę i odpłynęłam w spokojną krainę Morfeusza .
--------------------------------------------------------------------------
Przepraszam , przepraszam , przepraszam , że tak długo nie dodawałam , ale nie miałam w ogóle czasu , no i wiecie - szkoła . No więc postaram się dodać coś więcej teraz na weekendzie .  

wtorek, 29 października 2013

Rozdział 39 .

## Oczami Nialla ##
Jesteśmy z chłopakami na próbie niedługo mamy mieć koncert w londyńskiej arenie . No cóż zbyt wesoło to nie jest . Zayn od pewnego czasu wciąż chodzi struty , jak nie upity . Całe dnie przesiaduje w swoim pokoju i z nikim nie rozmawia , oddalił się od nas i to bardzo . Z nikim nie rozmawia , prawie nic nie je , jednym słowem zachowuje się jak wrak człowieka .
Ćwiczymy piosenkę a w tym momencie dzwoni mój telefon .
- Hej mała . - to była Mag .
- Niall , posłuchaj Olka jest w szpitalu . - powiedziałam przez płacz  .
- Jak to ? Co się stało . ? - podniosłem ton , a wszyscy popatrzyli na mnie .
- Nie wiem , jej organizm jest wycieńczony .... Niall .... ona jest w śpiączce . - teraz się rozpłakała jeszcze bardziej , a po moim policzku popłynęła łza .
- Mag , kochanie gdzie teraz jesteś . ?
- W szpitalu .
- W którym ?
- Szpital św. Tomasza .
- Zaraz tam będę , proszę cię nie płacz .
- Kocham cię .
- Ja ciebie też . - powiedziałem i rozłączyłem się . Spojrzałem na chłopaków i wszyscy przyglądali mi się zmartwieni , oczywiście bez Zayna , który był jak duch .
- Co się stało . ? - zapytał Lou .
- Ola .... - Mulat jak na zawołanie poderwał się z miejsca . - ... ona jest w szpitalu .
- Co ? ... Co się stało . ? - wydukał Harry .
- Jest wycieńczona , jest bardzo słaba .
-Musimy tam jechać . - stwierdził Liam . - Zbieramy się .
Wszyscy wstaliśmy i wyszliśmy z budynku nic nikomu nie mówiąc . Skierowaliśmy się w stronę szpitala .
## Oczami Oli ##
Gdzie jestem ? Nie wiem , nie mam pojęcia widzę tylko ciemność  . W jednej chwili świat nabiera kolorów , wstaję i widzę mój dom rodzinny , to w jakim mieszkałam u babci . W pewnej chwili obok mnie pojawia się owa osoba , a razem z nią David .
- Witaj maleńka . - uśmiecha się do mnie .
- Gdzie ja jestem . ? - zapytałam ich .
- Powiedzmy , że w drodze do nieba . - uśmiechnęła się babcia .
- To nie możliwe , czy ja nie żyję . ? - zbiera mi się na płacz .
- Żyjesz , dzięki lekarzom , to oni cię utrzymują przy życiu .
- Czyli mogę tam wrócić . ? - zapytałam z nadzieją w głosie .
- Tak , ale sama musisz tę drogę znaleźć . Pamiętasz co ci mówiłem . ? - kiwnęłam głową przecząco . - Mówiłem , żebyś była dzielna , żebyś kochała , przebaczała i była szczęśliwa .
- Tak , ale to mnie za bardzo boli . - zamknęłam oczy i powstrzymywałam łzy .
- Popatrz . - wskazał na miejsce , gdzie widziałam tam siebie leżącą na łóżku szpitalnym , taka bezbronna , pozbawiona życia . - to jesteś ty , twoje teraźniejsze życie , popatrz do czego doprowadziłaś . Jesteś wycieńczona , słaba nie tylko fizycznie , ale bardziej psychicznie .
- Spójrz , on jest ciągle przy tobie . - Babcia wskazała mi Zayna . - Kochanie posłuchaj jesteś taka młoda , umiesz mi w życiu nie ma łatwo , zwłaszcza w twoim , masz całkowicie inną drogę niż wszyscy , twoja jest o wiele trudniejsza . Ten tam na górze , chce sprawdzić twoją wytrzymałość , jesteś silna , już raz się podniosłaś teraz też dasz radę  ,tylko musisz wierzyć w siłę miłości .
- Ale ja nie wiem czy to prawda . To co on powiedział , a co do tego wszystkiego , to ja po prostu boję się mu zaufać , po raz kolejny . - Kobieta westchnęła głośno . - Będę się za to smażyć w piekle .
Pokazała mi tamten moment , to jak Zaynowi podano drinka , do którego wcześniej coś wsypano , później zjawiła się ta dziewczyna , z którą mnie "zdradził " , ale nie zrobił tego , dawka narkotyku była za duża i ona go zaniosła do swojego mieszkania i po prostu rozebrała , tylko tyle . - Byłam szczęśliwa , nawet bardzo . Uśmiech sam cisnął mi się na usta .
- On mnie teraz nie będzie chciał już znać . - mruknęłam . Tym razem David westchnął .
- Wiesz co się z nim działo przez ten czas . ? - zapytał , zaprzeczyłam . - No właśnie , on także się załamał , szczerze to jeszcze nigdy nie widziałem , żeby ludzie potrzebowali tak swojej bliskości , teraz obydwoje żeby poprawie funkcjonować potrzebujecie swojej bliskości , więc do Cholery jasne schowaj tą swoją pieprzoną dumę do kieszeni i wybacz mu , widziałaś co dla ciebie zrobił , jak się starał .
- Dobra ,  już nie krzycz na mnie . A tak w ogóle to ty to co jakiś niby anioł . ? - niosłam jedną brew do góry .
- Nie , nie będę nim do póki ty nie będziesz szczęśliwa i twoja babcia mi nie pozwoli . - spojrzał na nią , na co ja się zaśmiałam .
- Czyli trochę to potrwa , wiesz ja mam charakter po niej . - zaśmiałam się .
- Boże , za jakie grzechy aż tak mnie każesz . ? - podniósł oczy w górę , na co razem z babcią się zaśmiałyśmy .
- Dziękuję wam , na prawdę za wszystko . A tak w ogóle to jak się stąd wydostanę . ?
- O tak . - pstryknął w palce i znalazłam się obok mojego ciała, wciąż siedział przy nim Zayn , nie odstępował mnie na krok , podeszłam do niego i delikatnie pogładziłam po policzku . Chłopak przestraszył się , lecz wciąż siedział nieruchomo .
- Dość tego . - skarciłam się w myślach . - Czas wracać .
Dotknęłam mojego ciała i znalazłam się znów w nim , czułam ból , ogólne osłabienie . Jednak chciałam wrócić . Przezwyciężyć ból i delikatnie otworzyć oczy .
## Oczami Zayna ##
Mój skarb ,moja ukochana , jest nieprzytomna już od 3 tygodni . Wciąż jestem obok niej , mówię do niej , wspieram ją jak tylko mogę . Chcę , żeby się obudziła tak bardzo .
- Kochanie , proszę obudź sie , nawet nie wiesz jak bardzo cię potrzebuję . Kocham cię . - pocałowałem jej dłoń , spuszczając wzrok w dół . Tyle już tu jestem i wciąż nic .
## Oczami Micka ##
Po całej awanturze jakiej jej zrobiłem ona nagle zemdlała , więc co miałem zrobić , zabrałem ją na ręce i położyłem na łóżku szybko dzwoniąc po pogotowie . Przyjechali po kilku minutach . Pojechałem z nimi po drodze informując jej rodziców i Dziewczyny .
W szpitalu czekałem zdenerwowany pod salą , gdzie jak burza wszedł pan Wasley .
- Co z nią . ? - zapytał zdenerwowany .
- Nie wiem , mi nic nie powiedzą , bo z rodziny nie jestem . - w tym momencie z sali wyszedł lekarz .
- Czy państwo są z rodziny . ? - zapytał .
- Tak , ja jestem ojcem , co z moją córką . ?
- Pana córka , miała powiem szczerze  , wiele szczęścia , gdyby stało się to jak nikogo nie byłby w domu , mogło by być za późno . Na szczęście , udało nam się zapanować nad sytuacją i teraz jest wszystko w porządku . - uśmiechnął się .
- Możemy do niej wejść . ? - zapytał .
- Tak , ale muszą państwo wiedzieć jedną rzecz , Ola ... zapadła w śpiączkę .
- Jak to w śpiączkę .  - zapytałem z niedowierzaniem .
- Przykro mi .
- Ale obudzi się . ?
- Mam być szczery . ? - kiwnęliśmy głową . - Wszystko zależy od niej samej i od Tego tam na gorze , jej organizm jest wycieńczony , widać , że mało jadła , mało spała . Jest odwodniona i bardzo ,  ale to bardzo słaba .
Załamała nas ta informacja , musimy ją wspierać , musi wiedzieć , że jesteśmy obok niej .
- NIech pan wejdzie pierwszy . - uśmiechnąłem się do niego pokrzepiająco . Ciężko westchnął .
- Dobrze  .. - wszedł do środka , widziałem przez szybę , że jest mu ciężko , nawet bardzo . W tym momencie do szpitala wpadły Amy i Maggie .
- Mick .... ! - krzyknęły .
- Co z nią . ? - pytała Am .
- Jak się czuje . ? - kontynuowała Mag .
- Dziewczyny spokojnie , mam być szczery . ? - pokiwały głową . Westchnąłem . - Nie jest za dobrze , jej organizm jest wycieńczony , co mam więcej powiedzieć , zapadła w śpiączkę , lekarze mówią  że jeżeli nie będzie chciała to się nie obudzi . - spuściłem głowę w dół i usiadłem na krzesełkach zasłaniając twarz dłońmi . - Ona z tego wyjdzie .. musimy w to wierzyć . - poklepała mnie po plecach blondynka .
- Wiem , jest silna , ale jednocześnie taka słabiutka . - powiedziałem półszeptem .
- Tak wiem . - przytuliła mnie .
## Oczami Harrego ##
Od trzech tygodni nic nam nie wychodzi , wszyscy strasznie się martwimy o Olę . Kolejna próba , kolejne pomyłki , kolejne piosenki .
- Chłopaki do cholery jasne weźcie się w garść . - krzyknął Paul , no nie ma to jak liczyć na menadżera .
- Jasne . - burknąłem pod nosem .
- To nie ma sensu , nie dajemy już rady , każdy jest myślami gdzie indziej , ten koncert będzie do bani . - pożalił się Lou .
- Dziwisz się . ? Wszyscy się martwimy o tę małą kruszynkę . - powiedział Niall .
- Małej kruszynce , która może ci ja jednym zamachem głowę odciąć . - zaśmiałem się , a chłopcy mi wtórowali .
- Nie moja wina , że jest niebezpieczna . - uśmiechnął się Irlandczyk .
- Bywa . - odwzajemniłem uśmiech . Czasem dajemy jeszcze radę .
## Oczami Oli ##
Czasem mam wrażenie , że życie jest jak jazda samochodem . Szybko , bezproblemowa , czując wiatr we włosach . Życie każdego człowieka jest drogą ku samemu sobie, próbą znalezienia drogi, zaznaczenia ścieżki. Żaden człowiek nie był nigdy w pełni samym sobą, lecz mimo to każdy ku temu dąży, jeden w mroku, inny w światłości, jak kto umie.
Cóż mam powiedzieć , wciąż tu błądzę , muszę znaleźć wyjście , lecz sama nie wiem od czego zacząć , staram się , ale nie potrafię . Wiem tylko tyle , jeśli udowodnię , że zasłużyłam na powrót , pozwolą mi wrócić . Ale gdzie do cholery jasnej jest ta droga , droga , którą mam się dostać z powrotem do mojego życia , tego na ziemi .?
------------------------------------------------------------
No to się trochę porobiło , ale zostawiam w waszych rękach ten rozdział : DD

sobota, 26 października 2013

Rozdział 38 .

Impreza była na prawdę wspaniała . Świetnie się bawiłam . Potańczyłam trochę z Zaynem , Liamem , Harrym , Louisem , Niallem , Ollym , Jamesem , Carlosem , Kendallem , Loganem , Justinem , a co najdziwniejsze . ? Na gali bł Austin , lecz zmył się zaraz po niej i na imprezę nie poszedł . O właśnie tańczyłam też z Robertem Pattinsonem , Lucasem Cruikshankiemi kilkoma innymi , których szczerze to już nie pamiętam .
Następnego dnia obudziłam się i spojrzałam na zegarek . Była 14 ... Oho a to mi się pospało , masakra . Obok mnie spał Mulat , czyli aż tak źle nie było , czekaj . Przeanalizowałam wszystko i zaczaiłam jak się znalazłam w domu . Oczywiście nie piłam prawie nic , ponieważ chcę jutro rano lecieć do Polski . Cieszę się na odwiedzenie mojego kochanego kraju . Na szczęście chłopcy jutro ruszają dalej w trasę i mogę na spokojnie lecieć . Z tego co wiem , to Amy wczoraj stwierdziła , że wróci z Ollym do Londynu . Nie bronię jej , Maggie też coś wspominała , że powinna już wracać , więc bez wyrzutów sumienia mogę jechać .
Wstałam z łóżka i udałam się pod prysznic . Ubrałąm się , pomalowałam i zrobiłam luźnego koka . Zeszłam na dól , uprzednio patrząc czy Malik wciąż śpi . Spał jak dziecko . Uśmiechnęłam się na ten widok i zeszłam do kuchni . Zastałam tam Amy i Ollyego , który u nas nocował bo nie chciałyśmy go puścić w środku nocy do hotelu .
- Hejka . - powiedziałam i podeszłam do lodówki , stanęłam i zaczęłam wpatrywać się w nią oczekując cudów .
- Cześć . - odpowiedzieli równo .
- Kiedy lecisz do Polski. ? - zapytała blondynka .
- Jutro rano mam samolot . A wy kiedy wracacie .? - zapytałam .
- Jutro o 12 mamy samolot . - uśmiechnęła się .
- Cieszę się , że tam lecę . Już bardzo dawno tam nie byłam , a później wrócę i będę starać się nagrywać w Londynie , bo nie chcę już  tutaj zostawać .
- Czemu ?
- To nie mój klimat , wolę szary i ponury Londyn . - zaśmiałam się .
Zdecydowałam się na płatki i mleko . Trudno , po chwili w kuchni zjawił się zaspany Mulat .
- Cześć . - powiedział , podszedł do mnie i pocałował .
- Hej . - odpowiedzieli i się uśmiechnęli  , Mulat usiadł obok mnie i kiedy wstałam po szklankę soku zabrał mi śniadanie i zaczął je jeść .
- Oczywiście kochanie jedz moje śniadanie , a ja będę głodować . - sarknęłam , na co ten się tylko do mnie uśmiechnął . - Jesteś straszny , na szczęście trochę od ciebie odpocznę . - wystawi łam mu język i stanęłam przed lodówką . Coś mi tu nie pasowało , ale nie wie....
- Gdzie moje ciacho . ? - krzyknęłam .
- Tu jestem .. - powiedział Zayn , na co wybuchnęłam śmiechem a przyjaciele mi wtórowali .
- Nie ty matołku tylko moje ciacho z lodówki , które jeszcze wczoraj tu było . - wskazał na lodówkę i zrobiłam smutną minkę .
- Co się stało , że tak wrzeszczycie . ? - zapytała Mag wchodząc do kuchni .
- Zjedli mi moje ciacho . - zrobiłam podkówkę .
- A moje jest . ? - stanęła przede mną i zaczęła szukać swojego ale niestety nie znalazła go . - Horan .
- Nakopie mu do dupy . - powiedziałam .
- Odkupuje mi całe ciacho . - dodała brunetka .
- Oczywiście , nie od razu cały tort .
- Jesteście wredne . - powiedział Olly .
- To tak jakby ktoś zabrał ci twoje ulubione ciastka . To był kawałek tortu o smaku tych ciastek .
- Odkupuje tort . - zaśmiał się , a myśmy mu wtórowali .
Pogadaliśmy jeszcze trochę i umówiliśmy się , że pójdziemy później na miasto .
Cały dzień spędziłam w towarzystwie moich przyjaciół , cieszyłam się , że są . Mimo , że niedługo rozstajemy się na jakiś czas . Spotkałam się dzisiaj jeszcze z Jacobem i umówiłam się z nim , że załatwi , żebym nagrywała w Londynie , skoro tak chcę i on pojedzie ze mną , bo nie chce się rozstawać . Miło było to słyszeć , oczywiście chłopaków z zespołu zabieram ze sobą , przynajmniej Micka , który stał się mi naprawdę bliski .
- Co ty na to żebyś pojechał ze mną . ? - zapytałam wieczorem gdy rozmawialiśmy .
- No nie wiem czy to dobry pomysł , wiesz to twoja babcia a ja jej w ogóle nie znałem i wiesz tak głupio trochę .
- Nie wcale nie jest głupio , no proszę nie chcę tam sama jechać , a chłopaki jadą dalej w trasę i wracają dopiero do Londynu za 1,5 miesiąca , Mag , Amy i Olly wracają do domu i co ja zostałam sama i nikt mnie nie kocha bo nie chce ze mną jechać . - wydęłam wargę i spuściłam głowę w dół .
- No dobrze pojadę z tobą , ale masz mi się pomóc spakować . - uśmiechnął się .
- Oczywiście . - zaśmiałam się .
- Wiesz , że jesteś małą szantażystką . ?
- Tak . - odpowiedziałam i razem się zaśmialiśmy . Ruszyliśmy razem w kierunku jego mieszkania . Pooglądałam sobie jego sypialniełazienkę i kilka innych pomieszczeń po czym poszłam mu pomóc przy pakowaniu . Zadzwoniłam na lotnisko i domówiłam jeszcze jeden bilet . Po tym jak skończyliśmy go pakować była już godzina 11 PM więc musiałam już się zbierać do domu . Pożegnałam się z przyjacielem i umówiłam się , że przyjadę po niego o 9 bo na 10.30 mieliśmy wylatywać . Wyszłam z jego mieszkania i zeszłam na dól , wsiadłam do samochodu i udałam się w kierunku domu .
Następnego Dnia
Obudziłam się o 8 , wstałam z łóżka i poszłam pod prysznic . Ubrałam się , pomalowałam i zostawiłam rozpuszczone włosy . Zeszłam na dół , zjadłam jakieś tam śniadanie , zabrałam walizkę z pokoju i zniosłam ją na dół , kilka razy sprawdziłam jeszcze czy wszystko mam . W między czasie wszyscy wstali . Czyli czas się pożegnać . Najpierw był Olly .
- No to do zobaczyska w Londynie , masz mi się tą mała blondyneczką zająć , bo inaczej cię ukatrupię . - przytuliłam go mocno do siebie .
- Zawsze będę o nią dbał i o ciebie . - szepnął mi do ucha , na co ja się uśmiechnęłam .
- Uważaj na siebie , dam ci małe wskazówki i będziesz musiała dla mnie coś na miejscu zrobić , nie bój się to nic strasznego , tylko musisz po coś pójść , ale najpierw muszę sprawdzić gdzie to jest . - zaśmiałam się do Maggie .
- Pewnie , uważaj na siebie tam i nie podrywaj innych facetów . - szturchnęłam ją w bok .
- Ej ...
- Dobra teraz ja , to pamiętaj uważaj tam na siebie , pokaż tym zasranym ludziom z twojego miasta , że jesteś świetna i daleko zaszłaś  .- powiedziała Am i wtuliła się we mnie jak mała dziewczynka .
- Oczywiście,  ty też tam uważaj na siebie . - odwzajemniłam uścisk i pocałowałam ją w czoła , to samo robią uprzednio z Mag .
- Dobra ja muszę lecieć , bo zaraz się spóźnię , to do zobaczyska w Londynie , powinnam się tam zjawić za jakieś 2 miechy , wytrzymacie beze mnie .?
- Niee . - powiedzieli jednogłośnie , na co ja się zaśmiałam , zrobiliśmy jeszcze zbiorowego miśka i wyszłam przed dom , wpakowałam walizkę do samochodu i ruszyłam w kierunku mieszkania mojego przyjaciela .
- Idziesz . ? - zapytałam gdy odebrał telefon .
- Już schodzę . - rozłączył się . Zjawił się po kilku minutach , przywitałam się z nim i mogliśmy ruszać na lotnisko . Dożo się śmialiśmy i wygłupialiśmy , że jakby ktoś nas zobaczył to pomyślałby , że ja jakieś dziecko jestem  . Wsiedliśmy do samolotu i ruszyliśmy w kierunku lotniska w Warszawie .
 ~*~
Jakby to powiedzieć , minęło już prawie dwa miechy odkąd jestem w Polsce , rozmawiałam często z Dziewczynami , 1D oraz Jakiem prze Skype , dowiedziałam się , że od razu lecę do Londynu bo wszystko już załatwione , mi to nawet na rękę . Jacob ma mi wszystkie rzeczy zabrać z tamtego domu i z powrotem wracam do domu gdzie mieszkałam przed wyjazdem . Za chwilę odlatuję do Anglii , gdzie dalej będę pracowała , uczyła się . Nie wiem o co chodzi ale mam wrażenie , że odkąd chłopaki wrócili do domu są jacyś tacy tajemniczy , jakby coś ukrywali . Nie wiem dlaczego ale mam straszne przeczucia . W tym czasie nas jednym z koncertów Lou oświadczył się Eleanor , normalnie jak nie on , nie wygłupiał się i był całkiem poważny . Kurde podmienili mi go , masakra .
Po 2 godzinach byliśmy już na londyńskim lotnisku , gdzie czekali na nas chłopcy i dziewczyny . Od razu na mojej twarzy pojawił się banan gdy tylko ich zobaczyłam .
- Cześć . - powiedziałam i mocno każdego z nich przytuliłam . Podeszłam do Zayna , który niby się cieszył , ale również bał tego , że ja przyjechałam , coś jest nie tak , ale o tym porozmawiam z nim później . Uśmiechnęłam się do niego a ten mnie delikatnie pocałował .
- Tęskniłam .
- Ja też , nawet nie wiesz jak bardzo . - objął mnie ramieniem i wziął moją walizkę . Zabraliśmy się i udaliśmy w kierunku mojego domu . Od razu weszłam do środka i rzuciłam się w ramiona taty i Victorii .
- Tak się cieszę , że was widzę . - uśmiechnęłam się .
- My też , kochanie .
- Do twarzy ci w ciąży . - zaśmiałam się .
- Dziękuję . - odwzajemniła gest .
Co tu mówić , wiecie kilka dni minęło mi jakoś tak w strasznym pośpiechu , okazało się , że Steven ma tutaj drugą wytwórnie płytową , w której teraz ja nagrywam  . Chłopaki z zespołu zostali ściągnięci , Jacob też i jego nowa dziewczyna Julie . Jest na prawdę świetna , coś czuję , że się zaprzyjaźnimy . Najgorsze jest to , że razem z Zaynem strasznie oddaliliśmy się od siebie , teraz wciąż wykręca się jedno lub drugie od potkania , bo doskonale wiemy , że jest między nami jakaś napięta atmosfera , już nawet spotkania z resztą zespołu nie jest dla mnie tak przyjemna jak wcześniej . Widzę , że coś przede mną ukrywają , no ale kurwa ,no . Jak można własną dziewczynę okłamywać zarzekając się , że wszystko jest okey . Dziś mam się spotkać z Mulatem , nie wiem jeszcze jak ale wyciągnę od niego co się dzieje . Umówiliśmy się na 16 a jest 15 więc została mi godzinką na ogarnięcie się . Ubrałam sukienkę , ponieważ dzisiaj temperatura była wysoka jak na Londyn , po prostu było gorąco . Do tego założyłam czarne balerinki i delikatnie się pomalowałam . O równej 16 zjawił się Mulat . 
- Cześć . - pocałowałam go w policzek .

- Ślicznie wyglądasz .
- Dziękuję . Idziemy . ?
- Jasne . - chwycił mnie za rękę i udaliśmy się na spacer wzdłuż Tamizy  . Była bardzo miło , już dawno tak między nami nie było , szliśmy bez kłótni , po prostu w ciszy obok siebie . Wreszcie zatrzymaliśmy się i usiedliśmy na trawie .
- Zayn , co się dzieje . ? - zapytałam cicho . Spojrzał na mnie marszcząc brwi . - Co się dzieje między nami , ostatnio nieustannie się kłócimy , odkąd wróciłam z Polski jesteś jakiś inny , jak nie ty . Coraz częściej jesteś dla mnie oschły , bez uczuć , a wiedz , że mnie to rani i to bardzo , ponieważ osoba którą kocham najbardziej na świecie rani mnie swoim zachowaniem . - spojrzałam na jego twarz , która teraz nie ukazywała żadnych emocji . nic już nie rozumiałam . Chłopak głośno westchnął .

- Posłuchaj , no ... bo ... ja ... - zaczął się jąkać .
- Zayn , o co chodzi . ? - zmartwiłam się  .
- Pamiętasz jak byliśmy z chłopakami na imprezie na zakończenie trasy , co poszliśmy do klubu . ? - kiwnęłam głową .
- Wtedy dobrze się bawiliśmy , po jakiś 4 drinkach już nic nie pamiętałem , co jest dziwne ponieważ wiesz , że głowę do picia to ja mam . - ponownie kiwnęłam głową . - Ran obudziłem się w czyimś mieszkaniu , nie wiedziałem gdzie jestem , szybko ubrałem się i wyszedłem z pokoju w kuchni zastałem jakąś dziewczynę , zapytałem ją kim jest ... ona odpowiedziała mi , że .... jakim cudem nic nie pamiętam przecież przespałem się z nią . - po usłyszeniu tej części zdania osłupiałam , nie wiedziałam co zrobić , poczułam jak moje serce rozpada się na  miliony malutkich kawałeczków . Znów poczułam się jak nic nie warty śmieć . - Ale uwierz mi ja tego nawet nie pamiętam , Liam podejrzewa , że ktoś coś mi podał do drinka no i stało się . - nic się nie odezwałam . Nie umiałam ? Raczej nie wiedziałam co mam powiedzieć , bolało , to tak cholernie bolało , jak jeszcze nigdy . Kochałam go i nadal kocham ale czy to potrafię jeszcze z nim być po tym wszystkim . ?
- Proszę , powiedz coś . - szepnął , słyszałam , że głos mu się łamał , w moich oczach stanęły łzy .
- Błagam zostaw mnie , idź stąd . - szepnęłam .
- Ola , ja ...
- Idź stad . - krzyknęłam , a chłopak posłusznie wstał i odwrócił się .
- Pamiętaj , że będę walczył , walczył o ciebie , o nas .- powiedział i odszedł . Z moich oczu płynłęy łzy . Nie chciałam , żeby ktokolwiek mnie taką widział , szybko opanowałam się i poszłam do domu , weszłam , a właściwie wbiegłam do środka , ponieważ znów łzy stanęły mi w oczach . Wbiegłam na górę i zamknęłam drzwi w pokoju , powoli się po nich zsuwając wciąż płaszcząc . Wstałam z podłogi i podeszłam do szafki , stało na niej nasze wspólne zdjęcie , jak byliśmy razem , tacy szczęśliwi . Wzięłam ramkę do ręki , przejechałam po twojej twarzy , przypominając sobie twój kilkudniowy zarost , słodkie usta , piękne oczy , w których zakochało się tysiące dziewczyn na świecie . Chwyciłam mocniej ramkę i cisnęłam nią o ziemię , to samo zrobiłam z kilkoma innymi , na koniec upadłam na ziemię po między nie i płakałam , płakałam jak jeszcze nigdy , to tak bardzo bolało . Czułam , że czegoś brakuje mi , brakuje mi cząstki siebie , którą byłeś ty , brakuje mi tlenu , żebym mogła oddychać , brakuje mi bezpieczeństwa , boję się .
##Oczami Zayna ##
Wszedłem do domu i mocno trzasnąłem drzwiami , co mam powiedzieć , że jestem skurwielem ? Że jestem idiotą i stamtąd odszedłem ? Tak jest nim , ale nie poddam się , zrobię wszystko , żeby mi tylko wybaczyła,  bo ją kocham , kocham jak nikogo innego . Jest moim tleniem , całym moim światem . W tym momencie w korytarzy zjawili się chłopaki . Widząc mnie wiedzieli , że nie jest dobrze .

- Dowiedziała się . - powiedział Li , a ja nic nie mówiąc wyminąłem go i udałem się do swojego pokoju . Wziąłem butelkę z alkoholem i przez najbliższe dni ona będzie moim pocieszeniem .
## Oczami Oli ##
Są tacy, którzy uciekają od cierpienia miłości. Kochali, zawiedli się i nie chcą już nikogo kochać, ni­komu służyć, nikomu pomagać. Taka samotność jest straszna, bo człowiek uciekając od miłości, ucieka od samego życia. Zamyka się w sobie. Jedynie samotność jest w życiu człowieka stanem graniczącym z absolutnym spokojem wewnętrznym,z odzyskaniem indywidualności. Tylko w pochłaniającej wszystko pustce samotności,w ciemnościach zacierających kontury świata zewnętrznego można odczuć, że się jest sobą aż do gra­nic zwątpienia, które uprzytamnia nagle własną nicość w rosnącym przeraźliwie ogromie wszechświata.
- Ola , kurwa do cholery jasne , weź się w garść , dłużej tak nie może być , patrz co ze sobą zrobiłaś . - krzyczał na mnie Mick .
- A co kurwa mam zrobić , nie wiesz ja to boli , nie daję rady . Proszę zos...- nie zdążyłam dokończyć ponieważ straciłam przytomność . W świecie pozbawionym kolorów - nie ma życia . W świecie pozbawionym miłości - nie ma uczuć . W moim świecie- nie ma ciebie .
Już nie czuję ciepła twojego ciała . Już nie widzę twojego pięknego uśmiechu . Już nie widzę twoich czekoladowych tęczówek . Już nie ma ciebie , obok mnie . Jestem sama ... Sama ze swoim życiem , ze swoimi problemami .

Nie mam ochoty spotkać sie z ludźmi , nie umiem patrzeć na ich szczęście , czasem wychodzę sama , idę pustymi alejkami parku , gdize nie ma nikogo , gdzie nikt mnie nie widzi .
Teraz już nic nie czuję , nie ma bólu , smutku , tęsknoty ... miłości ... nie ma nic ...
-------------------------------------------------------------------------------
Jakby to powiedzieć , teraz trochę pogram uczuciowo na tym blogu , wiem nie umiem dobrze pisać ale wybaczcie , taki mam pomysł , więc mam nadzieję , że wam się podoba . : DD

środa, 23 października 2013

Rozdział 37 .

Następnego dnia obudziłam się wcześnie . Powód .? Wizyta u kosmetyczki , fryzjera no i całkiem ogarnąć się . Ubrałam się , pomalowałam i zaczesałam włosy w koński ogon . Zeszłam szybko na dól , gdzie w kuchni siedziały już moje przyjaciółki .
- No nareszcie ileż można na ciebie czekać. ? - zapytała Amy uśmiechając się .
- Nie pierdol mi tu farmazonów , dobrze jest , mamy jeszcze 30 minut do przyjazdu Dan i El . - powiedziałam podkradając jej jedną kanapkę i kawę .
- Tak , bierz moje śniadanie , ja będę głodować . - powiedziała , na co razem z Mag zaśmiałyśmy się .
- Też cię kocham . - objęłam blondynkę ramieniem i pocałowałam ją w policzek . - Powiedz mi a jak jest między tobą a Ollym . ?
- Normalnie , chyba jesteśmy jeszcze razem . ?
- Chyba . ? - zapytała brunetka .
- No tak chyba , bo dawno już sie nie widzieliśmy , nie mam pojęcia czy dalej jest tak jak było . - posmutniała .
- Powiem ci tylko jedną rzecz , jeśli on się angażuje to nawet kilometry nie robią różnicy . - dopiłam kawę do końca . - Uwierz mi , będzie dobrze , tylko to jest jego praca , a po za tym ty teraz dupę płaszczysz w LA a nie ma cię w Londynie , pomyśl o tym . - uśmiechnęłam się i odłożyłam kubek do zmywarki . Porozmawiałyśmy jeszcze trochę aż usłyszałyśmy dzwonek do drzwi , Maggie poszła je otworzyć a do środka weszły Danielle i Eleanor .
- Hejka . - uśmiechnęłam się .
- Hej . - odpowiedziały chórem .
- Idziemy . ? - zapytała Amy .
- Jasne . - powiedziałyśmy i wyszłyśmy . Wsiadłyśmy do mojego samochodu , przepraszam bardzo do samochodu Stevena , który sobie przywłaszczyłam .
- Najpierw kosmetyczka .
- Później fryzjer ...
- A na końcu stroje . - zaśmiałyśmy się i pojechałyśmy w odpowiednie miejsce . W salonie spędziłyśmy 3 godziny , następny był fryzjer , oczywiście pojechałam do mojego ulubionego . Weszłyśmy do środka i jak grzeczne klientki usiadłyśmy w poczekalni , cały czas się śmiejąc i wygłupiając .
- Alex . - krzyknął mój ulubiony fryzjer . Uśmiechnęłam się .
- Cześć . - powiedziałam radośnie . - To są moje przyjaciółki Amy , Maggie , Danielle i Eleanor .
- Miło mi was poznać jestem Alec . - powiedział i uśmiechnął się .
- To która pierwsza . ? - zapytałam .
- Ja mogę . -krzyknęła Am , na co wszyscy zaśmialiśmy się . Dziewczyna grzecznie usiadła na krześle i czekała na pracę chłopaka . Muszę przyznać , że świetnie sobie radził , co było najśmieszniejsze podśpiewywał moje piosenki , które leciały w radiu . Śmiałyśmy się z dziewczynami , ale to nic . Byłam jako ostatnia , więc grzecznie usiadłam na swoim miejscu .
- Co proponujesz . ? - zapytałam widząc , że chce o coś powiedzieć .
- Hmmm .... ufasz mi . ? - uśmiechnął się łobuzersko .
- Zależy pod jakim względem , ale jeśli pytasz o włosy to tak . Z resztą jak coś będzie źle to cię słomką zadźgam . - zaśmiałam się .
- Mam się bać . ? - uniósł jedną brew do góry .
- Zależy ...
- Od czego . ?
- No ja nie wiem ...
- To znaczy . ?
- Że jeżeli zaraz nie zaczniesz to się spóźnię . - powiedziałam , na co Alec się zaśmiał .
Po około godzinie moja fryzura była gotowa . Powiem szczerze , że była naprawdę ślicznie zrobiona .
- Dziękuję . - posłałam mu uśmiech .
- Nie ma za co , zawsze do dyspozycji . - odwzajemnił gest .
- Muszę pogadać z Jakiem . - mruknęłam .
- O czym . ? - zagadała El .
- Żeby jego zatrudnić jak edę jechać w trasę . - zaśmiałam się .
- Zobaczymy . - krzyknął za nami gdy wychodziłyśmy z salonu . Podeszły do nas jakieś dziewczyny . Spojrzałam na nie i po prostu plastik - fantastic .
- Wiesz co chcę ci powiedzieć . ? - zapytała jedna z nich , patrząc na mnie .
- Do mnie mówisz . ? - uniosłam jedną brew do góry .
- A do kogo ... - mruknęła . - Weź się odwal od Zayna i od chłopaków , najlepiej jeśli zniknęłabyś z ich życia , wszystko tylko psujesz . - zaśmiałam się .
- Jasne , a skąd ty to możesz wiedzieć , nie znasz ani mnie ani chłopaków , po za tym nie będziesz mi rozkazywać , bo to nie twoja sprawa z kim się ja zadaję a tym bardziej chłopcy , więc proszę cię zachowaj to dla siebie , bo takim zachowaniem nie wzbudzisz sensacji . - warknęłam .
- Jeszcze zobaczymy . - rzuciła i odeszła a razem z nią jej tak samo nadęte przyjaciółeczki .
Od razu udałyśmy się do samochodu i z piskiem opon odjechałyśmy z miejsca .
- Co za suka .- warknęłam wchodząc do domu . Od razu w holu zjawił się Steven .
- Co się stało . ?
- Te pojebanie fanki chłopaków , to się stało . A właściwie to jedna ich część . - powiedziałam .
- Wiesz nie wiem o co ci nadal chodzi , ale w sumie to nie chcę wiedzieć . - zniknął z powrotem w salonie , a ja ze świstem wypuściłam powietrze z płuc . Weszłam na górę i udałam się do mojego pokoju . Zabrałam się od razu za przygotowania do gali . Ubrałam  sukienkębuty , moja fryzura świetnie pasowała do stroju . Uśmiechnęłam się pod  nosem , zauważyłam , że całość zajęła mi jakieś 2 godzinki , w sumie to się nie dziwię zawłaszcza kiedy przez pierwszą godzinę siedzi się i słucha muzyki i przypomina cały występ . Zabrałam małą kopertówkę , włożyłam do niej telefon , klucze , błyszczyk i tego typu duperele , żeby poprawić makijaż . Zeszłam na dół gdzie były już wszystkie dziewczyny . Uśmiechnęłam się na ich widok . Amy miała ubraną śliczną sukienkę , odpowiednio do niej dobrane buty oraz przepiękną fryzurę . Eleanor była ubrana bardzo skromnie ale za razem ślicznie . Doskonale miała dobrane buty oraz fryzurę . Danielle miała białą sukienkę , beżowe  buty oraz genialną fryzurę . Na samym końcu dostrzegłam Maggie , zawsze była skromna i chyba zawsze taka zostanie . Sukienka doskonale na niej leżała , a buty oraz fryzura świetnie do tego pasowały .
- Jakie laski , no , no . - zaśmiałam się .
- I kto to mówi , ale wiesz , że Zayn będzie zazdrosny . ? - zapytała Elka .
- O co . ? - uniosłam jedną brew do góry .
- Nie dość , że jesteś ładna , to jeszcze masz krótką sukienkę i występujesz . - powiedziała Dan .
- Przesadzacie . - zaśmiałam się .
- Zobaczymy . - dodała Am .
- Och co za wsparcie . - sarknęłam . W tym momencie zabrzmiał dzwonek do drzwi . - Idźcie otworzyć .
- Dobra . - powiedziała Mag i zniknęła z salonu , podeszłam do okna i wzięłam parę głębokich oddechów , na samą myśl o dzisiejszym dniu , aż brakowało mi tchu . Do domu weszli chłopcy i zaczęli komplementować i zachwycać się ubiorem i wyglądem dziewczyn . Razem z nimi wszedł Olly , poznałam go po głosie . Poczułam , że ktoś obejmuje mnie od tyłu , uśmiechnęłam się czują jego perfumy .
- Coś się stało . ? - szepnął mi do ucha i ugryzł jego płatek . Zaśmiałam się .
- Nie nic mi nie jest . - odwróciłam się do niego i uśmiechnęłam . Wyglądał zabójczo . 
- Ślicznie wyglądasz . - skomplementował mój strój .
- Dziękuję , ty też niczego sobie . - poklepałam go po piersi i delikatnie przyciągnęłam do siebie , żeby po chwili pocałować go krótko , ale czule .
- Kocham cię . - uśmiechnął się .
- Powiesz mi coś , czego nie wiem . ? - uniosłam jedną brew do góry z uśmiechem na twarzy .
- Hmmm ... Może , że Harry znalazł sobie dziewczynę . ? - teraz on uniósł jedną brew do góry .
- Serio . ? Kogo .  ?- zapytałam spoglądając na Loczka .
- Kiedy ostatni raz sprawdzałam strony plotkarskie . ?
- Hmm .... nie wiem kilka dni temu , a co . ?
- Tam jest wszystko napisane , ale znasz ją . - uśmiechnął się .
- Skoro znam to powiedz kto to jest . - przegryzłam wargę .
- Kojarzysz pannę Taylor Swift . ?
- O Mój Boże . Serio . ? Z nią . ? Szczerze to nie spodziewałabym się .
- Zobaczymy n jak długo . - zaśmiał się .
- Ej trochę wiary we własnego kumpla . - uśmiechnęłam się .
- Dobrze już , dobrze . - pocałował mnie .
- Ej gołąbeczki , jedziemy . - powiedział Lou stając obok nas .
- Yhymm . - mruknęłam i nie przestawałam całować Mulata na co ten się uśmiechnął .
- - A co będzie jak pojedziemy dalej w trasę . ? - rzekł zrezygnowany Liam .
- Jak się z nią spotkam to z łóżka nie wypuszczę . - powiedział Zayn i uśmiechnął się do mnie tym uśmiechem , który był zarezerwowany tylko i wyłącznie dla mnie .
- To się będzie działo . - krzyknął Hazza , a wszyscy się zaśmialiśmy .
- A co zazdrosny . ? - uniosłam jedną brew do góry .
- O ciebie . ? - kiwnęłam głową . - Zawsze . - wyszczerzył się , a ja się zaśmiałam .
- Dobra trzeba już iść , bo się spóźnimy . - powiedział Li .
- Już , już . - mruknęliśmy z Malikiem równo i skierowaliśmy się do wyjścia .
- Ej Olly , wiesz a ty byś mógł się przynajmniej przywitać . - powiedziałam i szturchnęłam go w bok .
- Witałem się , ale byłaś zbyt zajęta tym oto tutaj panem Malikiem , nie moja wina . - uśmiechnął się , a ja spiekłam buraka . Wszyscy widząc moją minę zaśmiali się .
- jesteście okropni . - powiedziałam wsiadając do limuzyny .
- Oj kochanie nie marudź , zobaczysz jak będziesz miała Zayna tylko dla siebie i w jednym domu . Daję ci tydzień , aż będziesz uciekała gdzie się tylko da . - powiedział Niall .
- Zobaczymy . - uśmiechnęłam się .
Po 40 minutach rozmów , wygłupów i śmiechów byliśmy już na miejscu . Pierwsi wysiadali Olly i Amy , za nimi Liam i Danielle , później Lou i Eleanor , następnie Harry , za nim Niall i Maggie , a na samym końcu ja i Zayn . Powiem szczerze , że troszeczkę oślepiły mnie błyski fleszy . Uśmiechnęłam się i ruszyliśmy w kierunku wejścia . Gdy weszliśmy do budynku od razu dopadł mnie ktoś z ekipy i kazał iść za kulisy , żeby się przygotować , pożegnałam się z przyjaciółmi i udałam się we wskazane miejsce . Zmieniłam buty na płaskie i spojrzałam jeszcze raz w lustro , uśmiechnęłam się . Dziwna jestem bo uśmiechem się na własny widok , ale trudno się mówi , taki już mój urok . Do garderoby wszedł Mike .
- Cześć mała , ślicznie wyglądasz . - uśmiechnął się . - i Jak stremowana . ?
- Odrobinkę . - przyznałam .
- Spokojnie,  pamiętaj jesteśmy tuż obok , myśl , że śpiewasz tylko i wyłącznie w studiu .
- Spróbuje . - uśmiechnęłam się i przytuliłam przyjaciela .
- To ja idę sprawdzić sprzęt . - powiedział i wyszedł . Wchodziłam po jakiś 10 minutach gali , więc nie zostało mi już dużo czasu na rozśpiewanie się . Rozpoczęłam od podstawowych ćwiczeń , po 20 minutach byłam gotowa , co znaczy , że za jakieś 5 minut miałam wchodzić . Dostałam mikrofon i zostałam poinformowana , że mam jeszcze minutę , powiem szczerze , że się trochę denerwowałam .
- 10 sekund . - ktoś krzyknął a ja się delikatnie skierowałam w stronę sceny .
- A teraz zapraszamy na występ Alex , w jej najnowszej piosence pt . "Impossible " . - usłyszałam głos prowadzącego i pierwsze dźwięki . Wyszłam na scenę i zostałam nagrodzona wszelkimi brawami i okrzykami . Uśmiechnęłam się .
- Ja się bawicie .? - krzyknęłam . Odpowiedziały mi wrzaski . - Jedziemy .
Zaczęłam śpiewać i wykonywałam układ wraz z moimi tancerzami przydzielonymi na tę galę .
Wszystko poszła tak jak miało , a nawet lepiej . Z uśmiechem na ustach podziękowałam i zeszłam ze sceny . Poprawiłam delikatnie makijaż i zmieniłam obuwie na poprzednie . Wyszłam z garderoby i udałam się w kierunku widowni , usiąść koło Zayna i moich przyjaciół .
- Byłaś genialna . - powiedziały wszystkie dziewczyny na raz , na co się zaśmiałam .
- Dziękuję . - uśmiechnęłam się .
- Kurde będzie jeszcze sławniejsza niż ja . - " oburzył " się Harold .
- Oj nie obrażaj się . - posłałam uśmiech w jego stronę .
- Gratuluję kochanie , jesteś po prostu doskonałą.  - szepnął mi do ucha Mulat .
- Kocham cię . - powiedziałam .
- Ja ciebie też , mała .- powiedział i objął mnie ramieniem przyciągając do siebie .
Cała gala minęła doskonale , chłopcy zgarnęli 2 baloniki , ja też dwa i byłam z tego powodu szczęśliwa . Tak jak zawsze po całej gali odbywała się impreza . Udaliśmy się tam w świetnych humorach .
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Jest następny rozdział .
Czytasz = Komentujesz .