Dobra to było dziwne tato nigdy nie dzwonił i nie proponował wspólnej kolacji tak po prostu . Zdziwiło mnie to , ale bardziej to , że się zgodziłam . Udałam się do stolika , przy którym siedzieli moi przyjaciele .
- Sorki , ale muszę już iść , mam ważną sprawę do załatwienia . - powiedziałam . Nie chciałam im mówić o co chodzi bo pewnie znowu ni z tego nie wyjdzie .
- Stało się coś . ? - zapytała zatroskana Mag .
- Nie spoko nic mi nie jest ... - powiedziałam . - Ahaa , David i co zgadzasz się . ? - zapytałam chłopaka .
- Pewnie , to jak coś dam ci znać , ok . ? - powiedział . - Spoko , dobra to ja lecę , muszę jeszcze wpaść do domu . To paa . - powiedziałam i dałam każdemu buziaka w policzek . - Czekaj , a co ja mam zrobić . ? - Zapytał szybko Rick . - Ymm ... ty udawaj , że chodzisz z Mag . Paa . - Rzuciłam i wyszłam zostawiając Mag i Ricka przerażonych . Do domu dotarłam po jakiś 15 minutach . Była 17.45 a umówiona z ojcem byłam na 18.30 . Poszłam pod prysznic , umyłam włosy , miałam niewiele czasu . Szybko wyszłam spod prysznica , i wzięłam się za rozczesywanie i suszenie moich włosów . Po wysuszeniu ich wyprostowałam po czym wyszłam z łazienki i poszłam do garderoby . Szukałam jakiejś ładnej sukienki nie mogłam nic znaleźć . W końcu znalazłam sukienkę . ( Zdjęcie pod rozdziałem x D) . Szybko wybrałam do tego buty na obcasie i dodatki , jeszcze tylko zrobiłam lekki makijaż . Zabrałam telefon , klucze i błyszczyk . W między czasie zadzwoniłam po taksówkę . Akurat skończyłam się ubierać , a już usłyszałam trąbienie taksówkarza . Wyszłam z domu , wsiadłam do taksówki i podałam kierowcy nazwę restauracji , do której zabierał mnie ojciec . Zastanawiałam się o co chodziło ? Dlaczego zabierał mnie na kolację ? Co się stało ? . Z moich rozmyśleń wyrwał mnie głos taksówkarza informujący , że dotarliśmy na miejsce . Podziękowałam mężczyźnie i zapłaciłam . Weszłam do środka restauracji , która znajdywała się na ósmym piętrze . Widok tutaj był przepiękny . Doskonale widać było panoramę Londynu . Teraz to byłam pewna , że mój ojciec miał do mnie jakąś bardzo ważną sprawę . Szukałam ojca spoglądając na wszystkich gości .
- Przepraszam w czym mogę pomóc . ? - zapytał młody i przystojny kelner . Uśmiechnęłam się .
- Jestem tu umówiona z moim tatą . - powiedziałam do mężczyzny .
- Dobrze proszę nazwisko . - odparł .
- Wasley .
- Ah tak pani umówiona z panem Markiem Wasley . ?
- Tak , to mój tata .
- Dobrze , a więc proszę za mną . - powiedział po czym ruszył a ja za nim , zatrzymał się przy samym oknie gdzie siedział mój ojciec . Kelner uśmiechnął się i odszedł . Usiadłam na przeciwko taty . Uśmiechnął się .
- Cześć , dobrze , że przyszłaś . - powiedział .
- Cześć , no wiesz w końcu trudno jest kiedykolwiek zobaczyć się z moim ojcem , nie mogłam przepuścić takiej okazji . - powiedziałam z ironią . - Dobrze też wiem , że musiało się coś stać , że chciałeś się spotkać , a więc słucham . O co chodzi . ? - zapytałam . W tym czasie podszedł do nas kelner i zebrał zamówienia .
- A tu cię zdziwię ... - powiedział po odejściu kelnera . - bo właśnie dzisiaj nic nie chcę od ciebie , tylko spędzić z tobą troszkę czasu . - uśmiechnął się . - Dobrze , a więc o co chodzi . ? - kontynuował .
- No bo moja przyjaciółka ma nie długo urodziny i jako prezent chciała bilety na koncert One Direction , ale strasznie szybko się rozeszły . - mówiłam na jednym tchu . - A więc taka moja prośba do ciebie zebyś mi załatwił dwa bilety na ich koncert , bardzo cię proszę . - dodałam .
- No wiesz nie wiem . - zawahał się .
- No proszę cię przecież nigdy o nic cię nie proszę , jeżeli po prostu nie chcesz tego zrobić to daj mi namiary na kogoś kto mi w tym pomoże . Proszę . - powiedziałam , kelner przyniósł nam zamówienia . Zaczęłam jeść . - Ja ci sam nie mogę pomóc , ale dam ci na kogoś namiary . - przerwał ciszę mój ojciec . - To kogo wolisz ich menadżera czy któregoś z chłopaków , ale ostrzegam Paul nie jest do tego chętny . - zaśmiał się .
- No to niech będzie któryś z chłopaków . - powiedziałam , nie chciałam się użerać z z jakimś gościem , który tylko by na mnie wrzeszczał , że zawracam mu głowę kiedy on jest taki zajęty .
- Dobra , to który to ma być. - zapytał tato i śmiesznie poruszał brwiami . Zaśmiałam się .
- Proszę cię gdybym chciała się z którymś z nich inaczej bym postąpiła , a po za tym to wiesz , że nie umawiam się z gwiazdeczkami . - trochę się zdenerwowałam .
- Dalej ci nie przeszło po Austinie . ? - zapytał . - Przecież nie każdy jest taki jak on , nie możesz wszystkich porównywać do niego . - dodał . No tak wiedział co powiedzieć . Austin był moim chłopakiem , od zawsze świetnie śpiewał chciał coś zrobić w tym kierunku . Zaczął mnie totalnie olewać , kilka razy zdradził , a ja głupia go kochałam najbardziej na świecie w tamtym czasie byłam gotowa zrobić dla niego wszystko . W końcu już nie wytrzymałam tego jak mnie traktował , postawiłam mu ultimatum albo ja albo kariera , wiem , że nie powinnam tego robić ale on zachowywał się jak rozpieszczony bachor , który myśli , że wszystko może . On mnie wtedy wyśmiał powiedział , że nie jestem jego warta , że takich dziewczyn jak ja może mieć teraz na pęczki , więc nie jestem mu potrzeba . Jego słowa bardzo mnie bolały , nie mogłam uwierzyć , że osoba którą tak kochałam potraktowała mnie jak jakiś przedmiot jak coś nieważnego , a zaledwie kilka miesięcy wcześniej obiecywał mi , że mimo wszystko mnie nie zostawi , że mnie kocha nad życie i dla mnie mógłby rzucić tą karierę . Nie wierze jaka ja byłam wtedy naiwna , taka głupiutka . Zranił mnie , zranił i to bardzo , zerwał ze mną jakoś 7 miesięcy temu , po tym wydarzeni strasznie płakałam , nie wychodziłam z domu , czułam jakby odebrano mi sens życia . Wpadłam w małą depresję , nie mogłam sobie z tym poradzić , w końcu stwierdziłam , że nie mogę sobie życia marnować przez takiego idiotę . Zaczęłam się podnosić po tym wszystkich , ale nadal byłam zraniona , wciąż jestem , jeszcze dużo czasu minie zanim rana w moim sercu całkowicie się zagoi . Może czekam na kogoś kto zajmie jego miejsce w moim sercu . Poczułam jak kilka łez spływa po moim policzku . Nie miałam teraz ochoty na nic , patrzyłam na wieczorną panoramę miasta , która była naprawdę wspaniała . Nie dziewczyno , tak nie można weź się w garść - powiedziałam sobie w myślach . Szybko otarłam łzy z mojego policzka . Spojrzałam na ojca , który widać był bardzo przejęty , no tak nigdy go nie było , więc nawet nie wiedział co się ze mną działo przez 3 miesiące . Czasem po prostu go nienawidzę , mojej mamy także , jej też nigdy nie ma . Nie było nikogo , kto mógłby mi wtedy pomóc .
- Wszystko w porządku . ? - usłyszałam zatroskany głos mojego taty .
- Tak , tak wszystko okey . - powiedziałam beznamiętnie .
- Przecież widzę . Powiedz może ci jakoś pomogę . - powiedział . Teraz to chce pomagać , a co było zaraz po zerwaniu miał mnie w dalekim poważaniu .
- Teraz to mi chcesz pomagać , ja potrzebowałam twojej pomocy i wsparcia kilka miesięcy temu po tym jak osoba , którą kochałam zostawiła mnie jak jakąś nie potrzebą rzecz . Sama sobie dałam wtedy radę , to dam i teraz , a ty siedź sobie w tej pracy i żyj swoim życiem . - powiedziałam . W tym momencie nienawidziłam go chciałam mu wszystko wygarnąć , wszystko to co leżało mi na sercu . To jak go nigdy nie było , to jak miał mnie gdzieś razem z matką i jeździli na wakacje , tak jakby mnie nigdy nie było . Ojciec popatrzył na mnie z bólem w oczach .
- Powiedz mi kiedy byłeś gdy dorastałam , gdy miałam swój pierwszy występ , na który nie chciało ci się nawet przyjść . Gdzie byłeś gdy miałam wypadek , gdy potrącił mnie samochód . - widziałam , że jego czy są zeszklone . - po właśnie ni było cię . Dałam sobie radę sama . A mama wcale lepsza nie była , też całe życie miała mnie w dupie . Jestem dla was jak jakiś problem , dziwię się , że się go nie pozbyliście . Przynajmniej nie cierpiałabym tak , jak cierpię teraz . Więc proszę nawet nie próbuj mi mówić , że to wszystko robiłeś dla mnie , bo cię wyśmieję . Mi pieniądze do szczęścia nie są potrzebne , wolałabym mieć kochających mnie rodziców przy sobie , a nie tylko ludzi , którzy mnie spłodzili . Nawet nie powiem , że mnie wychowaliście , bo wychowałam się sama . Zawsze pomagała mi babcia , nawet ie wiesz jak mi teraz ciężko nie mieć jej blisko , nie wiesz jak cierpiałam kiedy umarła . - powiedziałam łzy same mi płynęły po policzkach . - A z resztą po co ja ci to mówię . I tak nie zrozumiesz , nigdy nie rozumiałeś . - wstałam i ruszyłam w kierunku wyjścia . - Wyślij mi numer do któregoś z nich i imię - rzuciłam zostawiając zdezorientowanego ojca i wyszłam . Udałam się do domu , poszłam do swojego pokoju i znów płakałam , a obiecałam , że już nie będę chyba , że ze szczęścia . Szybko zasnęłam .
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Wygląd Oli :
Restauracja :
mrau zajebista sukienka też taką chce *.* a co do rozdziału to świetny genialny i w ogóle
OdpowiedzUsuńJa się chyba zakochałam : pp
OdpowiedzUsuń